O polskim kabarecie rozmawiali Mirosław Pęczak i Artur Andrus. W czasie spotkania z elblążanami panowie mówili o tym, co według nich ludzi bawi, a co irytuje.
- Najważniejsze, żeby artysta w porę dostrzegł, kiedy przestaje być zabawny, a zaczyna być śmieszny – zaznaczył Andrus.
Mówiąc o tym, co dziś inspiruje satyryków, artysta zaapelował do elblążan, że jeśli mają w rodzinie polityków, to niech nakazują im, by nadal byli śmieszni.
Artur Andrus opowiadał m.in. o swoim "żywiołowym" koledze, dziennikarzu i satyryku Andrzeju Poniedzielskim - o wspólnych programach i zabawnych przygodach, a także o pracy ze Stefanią Grodzieńską, z którą przez pewien czas czytał... scenki miłosne.
Grodzieńska, tłumacząc młody wiek towarzyszącego jej na scenie satyryka, mówiła, że jej mężowie "niestety nie dotrwali do tego momentu, a Andrus starczy jej na dłużej".

Mogliśmy też usłyszeć kilka ciepłych słów o "poważnie zabawnej" Marii Czubaszek, która pracuje z Andrusem w radiowej Trójce.
Pytany o piosenkę artystyczną, którą dość często popełnia na scenie, Artur Andrus przyznał, że lubi śpiewać i bawi go sposób, w jaki to robi. Oświadczył również, że muzyka nie jest mu do śpiewania potrzebna i z pewną obawą czeka, aż ktoś "zabierze mu w końcu tą gitarę".
- W życiu nie będę hip - hopowcem, bo mi mój temperament na to nie pozwala – wyznał artysta.
W nawiązaniu do jednego z ostatnich odcinków popularnego telewizyjnego programu Szkło kontaktowe Andrus zapowiedział, że już nigdy w życiu nie zrobi publicznie fikołka.
Po dyskusji, na poddaszu Biblioteki Elbląskiej, została otwarta wystawa Stanisława Cioka, fotoreportera Polityki.
Większość zdjęć obrazuje czasem smutną, a czasem wesołą polską rzeczywistość. Są też fotografie wykonane za granicą.
Muzycznym akcentem pierwszego dnia Letnich Ogrodów Polityki były koncerty rockowe: Komet, El Dupy i Kazika Staszewskiego.
Lider Komet, Lesław, zaznaczył, że zespół jest w Elblągu po raz pierwszy. Debiutancki - w naszym mieście - występ grupy uczestnicy Ogrodów przyjęli z entuzjazmem.
Muzycy zagrali kilka porywających kawałków pod wiele mówiącymi tytułami, m.in.: Wreszcie w ciąży, Samobójczynie, Krzywe nogi i Kieszonkowiec Darek.

Niewątpliwie największe tłumy przyciągnął na Podzamcze Muzeum Archeologiczno - Historycznego występ Kazika i El Dupy.
Ale czy wszyscy fani Staszewskiego byli zadowoleni? Ja niestety rozczarowałam się... Wyszłam przed końcem koncertu – i nie byłam jedyna.
Artysta, który zawsze imponował mi sceniczną odwagą, inteligencją i tym, że nie przebiera w słowach oceniając polskie realia, wczoraj oddał głos muzykom z El Dupy. Moim zdaniem zrobił to niepotrzebnie.
Już na samym początku zniechęciła mnie piosenka, w której duża część tekstu to po prostu powtarzane w kółko słowa: "nie mam dupy".
Być może moja negatywna opinia jest spowodowana tym, że już jakiś czas temu przestałam być nastolatką, której imponują "twardzi faceci" na lewo i prawo sypiący wulgaryzmami i "durnymi" tekstami.
Nie mam nic przeciwko temu, by artyści używali ostrych słów czy nawet przekleństw, pod warunkiem, że jest w tym jakiś sens i cel.
W przypadku wczorajszego koncertu zbyt częste używanie słowa "dupa" - moim zdaniem - sensu nie miało.
Oliwy do ognia dodał perkusista Bartek Lipa Lipiński. Nawoływany przez kolegów irytującym hasłem "ściągnij gacie" uczynił to bez wahania i pokazał nam swój tyłek.
Z całym szacunkiem dla twórczości grupy El Dupa i tym bardziej dla Kazika Staszewskiego uważam, że ich współpraca mogłaby się już zakończyć.
Mam nadzieję, że kolejny raz do Elbląga Kazik przyjedzie sam.
Dziś dowiedziałam się, że koncert skończył się przed północą, a Kazik w końcu zaśpiewał swoje stare, dobre kawałki. Było kilka bisów.
***
Poniżej prezentujemy treść oświadczenia, które dziś otrzymaliśmy z Biblioteki Elbląskiej:
"Organizowane przez Bibliotekę Elbląską i Tygodnik Polityka Letnie Ogrody Polityki cieszą się z roku na rok coraz większym zainteresowaniem elblążan i mieszkańców okolicznych miejscowości.
Państwa liczna obecność na tegorocznych Ogrodach jest dla nas miłym potwierdzeniem, iż trafiliśmy w Państwa gusta.
Przykro nam, że ze względów bezpieczeństwa i ograniczoną ilość miejsc nie byliśmy w stanie wpuścić na pierwszy koncert wszystkich osób.
Priorytetem dla nas jako organizatorów jest zapewnienie uczestnikom festiwalu nie tylko dobrej, ale również bezpiecznej zabawy.
Obiecujemy, że dołożymy wszelkich starań, aby zainteresowani kolejnymi koncertami festiwalu mogli w nich uczestniczyć. "