Gazeta
Internet

Witaj,     |  Zaloguj
Nasza społeczność

Logowanie

Dołącz do eKulturalnych
Zapomniałem hasła
Przejdź do eKulturalni.pl
GDZIE JESTEŚ:  E-ŚWIATOWID    Aktualności

Data dodania: 20.01.2016 10:42 Miasto:Region Kategoria:Książka Prasa Autor:inf. nadesł. AJ Placówka:Brak
Spacer z mądrym przewodnikiem

Jak 160 lat temu wyglądały Żuławy oraz miasta takie, jak Gdańsk, Elbląg, Malbork, Tczew? Dzięki wydanym niedawno Szkicom z podróży Ludwiga Passarge można to sobie zupełnie nieźle wyobrazić. 

Niemiecki podróżnik, pisarz, tłumacz i wydawca z wykształcenia był prawnikiem. I "człowiekiem stąd". Ludwig Passarge - używał też francuskiej wersji imienia: Louis - urodził się, podaje Wikipedia, w 1825 roku w Prusach Wschodnich, w miejscowości Wolittnick - obecnie: Primorskoje (Rosja), w powiecie Heiligenbeil (Mamonowo). Zmarł w sierpniu 1912 roku na terenie Hesji, w zachodnich Niemczech.  

Syn właściciela ziemskiego nauki pobierał w Collegium Fridericianum w Królewcu, studiował na uniwersytetach w Heidelbergu i Królewcu. W 1856 roku otrzymał powołanie na stanowisko sędziego okręgowego w Heiligenbeil, później orzekał w Królewcu. 

Od młodości sporo podróżował po Europie, swoje wrażenia opisywał i publikował. Zmarł w trakcie - jak się okazało - ostatniej swojej podróży. Był ojcem geografa Siegfrieda Passarge. Do znajomych podróżnika należał m.in. Ernst Wichert (1831-1902), pochodzący z Insterburga (obecnie: Czerniachowsk w Rosji) prawnik, sędzia i płodny literat. 

Książkę Z wiślanej delty. Tczew, Gdańsk, Żuławy, Malbork. Szkice z podróży 1856 opublikowało znane gdańskie wydawnictwo OskarTekst w przekładzie Wawrzyńca Sawickiego przygotował, opatrzył przypisami i posłowiem Jacek Borkowicz. Całość liczy około 360 stron, ilustrują ją grafiki z epoki, pochodzące ze zbiorów Krzysztofa Gryndera.

- Specjalizujemy się w tematyce regionalnej, zwłaszcza pomorskiej i żuławskiej. Drugim głównym kierunkiem w naszej działalności jest historia, więc książka Passarge'a wpisuje się obie tematyki - mówi Tomasz Czapla z wydawnictwa Oskar. - Jest to jedna z pierwszych książek opisujących Żuławy Wiślane w formie "szkiców podróżnych". Poza tym, przedstawia świat, który po 1945 roku przestał istnieć, a który na pewno wart jest przypomnienia dzisiejszym mieszkańcom Żuław. W połowie XIX wieku wciąż były one wielokulturowym tyglem, w którym zgodnie żyli  Niemcy, Polacy, Holendrzy, Szwajcarzy czy Żydzi. Myślę, że wartością książki jest szeroka perspektywa: z jednej strony mamy opisane miasta przylegające do Żuław: Gdańsk - z takimi zabytkami, jak Dwór Artusa czy Wielka Zbrojownia, Malbork i Tczew, z drugiej same Żuławy na czele z Elblągiem. Przy tym Passarge relacjonuje nie tylko krajobrazy czy hydrotechnikę regionu, ale i obyczaje mieszkańców czy sposoby wykorzystania jednego z żuławskich symboli - wierzb. Myślę, że i dziś jego opowieści mogą służyć promocji nowoczesnego patriotyzmu, odcinającego się od wszelkiej radykalności, ale raczej pielęgnującego tradycje historyczne i kulturę naszej "małej ojczyzny". Passarge był wschodniopruskim Niemcem, który wychował się na terenie dzisiejszego Obwodu Kalinigradzkiego, więc te tereny znał od podszewki i mógł opisać je dość wnikliwie. Jego pisarstwo jest wielowątkowe i filozoficzne, pełne dygresji, które - myślę - po części jeszcze dziś są aktualne i mogą zainteresować czytelnika.

Prof. Andrzej Januszajtis, pasjonat i popularyzator historii regionu w Słowie wstępnym podkreśla, że Ludwig Passarge był "bystrym obserwatorem i świetnym pisarzem", a jego Szkice z podróży to prawdziwe arcydzieło: "Lektura książki Z wiślanej delty jest jak przyjemny spacer z mądrym przewodnikiem, odsłaniającym naszym oczom pełnię piękna naszych stron, z którego wiele przetrwało do dziś".

***

Oto fragment książki:

"Wyżej i niżej położone części Żuław wyuczone oko rozpozna po różnego rodzaju konfiguracji okolicy przez rowy, groble, szczególny rodzaj upraw, poziomy wegetacji czy roślinność. W położonych wyżej częściach widzimy nie tylko same uprawy - ziemia tam jest też rzadziej pocięta kanałami czy rowami. Przed nami rozciąga się monotonny, pokryty niekończącymi się, pogrążonymi w spokoju łanami zbóż krajobraz, niczym milowe połacie zasypanej śniegiem ziemi podczas zimy. Rzadziej aniżeli na właściwiej nizinie spotkać tu można pojedyncze gospodarstwa; zagrody łączą się częściej we wsie, w których centrum wznosi się zazwyczaj symbol wspólnoty, mianowicie wieża miejscowego kościoła. Inaczej jest w przypadku Żuław położonych niżej. Mamy tam większe bogactwo połaci wodnych, których istnienie jest spowodowane tym, że nurty rzek nie rozlewają się na niżej położonych obszarach, lecz wpływają do jezior lub zalewu, z poziomem niższym od otaczających ich ziem. Podczas „cofki” z zalewu, która przy trwałych wiatrach od morza pcha w głąb lądu masy wody - jest to tak zwany „latający nurt” - koniecznym okazuje się otoczenie groblami poszczególnych fragmentów ziemi, obwałowanie wszystkich ramion Wisły i Nogatu czy budowa nawet pojedynczych rowów odwadniających, połączonych siecią z „dużą wodą”. Sieć takich kanałów i rowów pokrywa całą tę krainę, dzieląc ją na połacie o różnych kształtach geometrycznych, głównie na czworokąty.

Brzegi rowów obsadzone są wierzbami, rosnącymi po częstokroć w kilku rzędach, którym od czasu do czasu obcina się gałęzie, by użyć je po części jako faszynę, po części zaś na opał. Te szczególne, bardzo żywotne i odporne na klimat drzewa określają właściwą fizjonomię tych okolic. Tak jak charakter krajobrazu określa w Prusach Wschodnich jodła (teraz wyniszczona bardzo przez gąsienice), w Danii buk, a na wybrzeżu genueńskiej Riviera di Levante oliwka, tutaj rolę tę pełni wierzba. Giętka jak jej gałązki, żylasta jak jej łyko, wypuszcza swe zielonkawe, szare listki wszędzie tam, gdzie choć odrobina wilgoci w ziemi pozwala na zapuszczenie korzeni i czerpania koniecznych do życia soków. Zadomowiona we wszystkich częściach tych ziem, wita nas, jak stara znajoma, wszędzie tam, gdzie postawimy naszą stopę. W dzieciństwie jedliśmy jej bazie - „palmy” - pojawiające się na gałązkach w pierwszych promieniach wiosennego słońca, jako lekarstwo na przeziębienie (takie działanie przypisywał im lud): wkładaliśmy gałązki do garnka z wodą, stawiając go na ciepłym piecu, by w Niedzielę Palmową ujrzeć je w pełni rozkwitu, z rozwijającymi się już małymi listkami, a potem, pierwszego dnia Wielkanocy, poczuć naprawdę smak tych świąt, smagając nimi przyjaciół.

 

Gdy drzewo wyciąga już swą rzadką koronę ku niebu, pojawia się człowiek z siekierą i obcina gładkie gałązki. Nie wszystkie jednak zostaną przeznaczone na śmierć w płomieniach: większe zazielenią się niebawem jako nowe drzewa, ocieniając rowy i drogi. Zapominają o drzewie-matce, by samym niebawem zacząć dostarczać gałązek na nowe wierzby i też być „golone”. Podobnie jak morwa, ciągle pokazująca nowe listki, które często u nas przeznacza się na paszę dla zwierząt, wierzba po każdym „goleniu” niebawem pokazuje na swej koronie zieleń nowych gałązek. Jednakże niebawem i to nowe drzewo nosić zaczyna blizny powtarzających się okaleczeń - tam, gdzie trafiła je siekiera, zaczyna kształtować się niekształtna, gruba „głowa”, z której wyrastają fantastyczne twory: to córki Króla Olch spoglądają na nas z gęstwiny „starych, szarych wierzb”. W tym czasie pień robi się coraz grubszy, a wewnątrz niego tworzą się zagłębienia, w których mieszkają „wierzbowe ludki”. W końcu miękkie drewno pnia pęka: najpierw pojawia się tylko rana, a potem pęknięcie zaczyna sięgać aż do korzeni. Pień rozchodzi się na boki, przedziwne pęknięcia zaś tworzą fantastyczne formy; niektóre części pnia odłączają się całkowicie od reszty, na innych pojawia się trawa, a nawet wyrastają kwiaty. Pojawia się biały rdzeń, fosforyzujący w świetle księżyca. Wtedy przybywa pasterz, któremu jesienią zaczyna być już zimno, podpala suchą trawę w wydrążeniu pnia, gdzie wewnętrzna, gąbczasta powierzchnia wypala się i rdzeń drzewa się zwęgla. Mimo to drzewo zieleni się na zewnątrz dalej, może nawet jeszcze przez kilka lat, zanim całe nie wyląduje w piecu…"

Podziel się:
Wszelkie prawa do tego tekstu są zastrzeżone. Publikowanie go w całości lub części wymaga zgody Wydawcy.

Kierownik Redakcji: Hanna Laska-Kleinszmidt

tel 55 611 20 69

Jeśli chcesz dodać swój komentarz zaloguj się. Jeśli nie masz jeszcze konta zarejestruj się tutaj.
MENU

eŚWIATOWID W LICZBACH

 

Publikacji: 12105
Galerii: 307
Komentarzy: 1354

 


Liczba odwiedzin: 11457506

KONTAKT Z REDAKCJĄ

Wydawca:

Centrum Spotkań Europejskich
"ŚWIATOWID"

pl. Jagiellończyka 1
82-300 Elbląg
tel.: 55 611 20 50
fax: 55 611 20 60

 

Redakcja:
redakcja@eswiatowid.pl
tel.: 55 611 20 69

Administrator systemu:
adm@swiatowid.elblag.pl
 

 

 


 

 

Projekt dofinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Warmia i Mazury na lata 2007 - 2013 

oraz budżetu samorządu województwa warmińsko - mazurskiego.