Kto w Polsce tworzy dobre, trzymające w napięciu thrillery? No kto? Panie i panowie oficjalnie przedstawiam Zygmunta Miłoszewskiego.
Jest Szwedka, przedstawicielka arystokratycznej rodziny, historyk sztuki, znająca kilka języków. Szwedka, która kocha impresjonistów tak bardzo, że… kradnie ich dzieła z najbardziej znanych muzeów i kolekcji. Jest przechodzący właśnie na emeryturę oficer Wojska Polskiego, to jednocześnie, chcący zachować anonimowość, polski bohater narodowy, który udaremnił pierwszy w Polsce atak terrorystyczny. Jest polski marszand, który jeździ wyjątkowym okazem porsche w kombi i na całym świecie skupuje obrazy dla prywatnych i państwowych kolekcji. Jest w końcu ona – absolwentka prawa międzynarodowego i historii sztuki, kierownik jednoosobowej komórki w Ministerstwie Spraw Zagranicznych – Zespołu do spraw Rewindykacji Dóbr Kultury . To Zofia Lorentz jest tu bohaterem pierwszoplanowym, ale doskonale zarysowane charaktery pozostałych postaci sprawiają, że każdy wzbudza w nas sporo sympatii, i losy każdego śledzimy z zainteresowaniem. A wszystko kręci się wokół sztuki.
Polski nabywca ma dziś gust jak Hitler, chce mieć duże, olejne obrazy, realistyczne, lśniące od werniksu, w ciężkich ramach żeby mógł je sobie powiesić nad kanapą. I koniecznie polskie, z końmi, zaśnieżonym lasem, motywem powstańczym, elementem ludowym, ewentualnie gołym tyłkiem. (…) To jedyna sztuka, jaką się importuje do Polski, bo za granicą to drugoligowe barachło, dekory, a u nas można dostać majątek za każde pierdnięcie Malczewskiego, byleby świecące i z sygnaturą. Nazywam te pierdnięcia „hitlerami”, ponieważ wiele z nich bardzo by się wodzowi spodobało.
Tak mówił Karol Boznański, opisywany wyżej marszand, niech nazwisko was nie zmyli to nie rodzina Olgi Boznańskiej.
Książka zaczyna się od retrospekcji – cofamy się do końca wojny, gdy z Zakopanego ewakuuje się gauleiter Prus Wschodnich Erich Koch, znany koneser sztuki, który kradł ją skąd popadnie. Ma ze sobą kolekcję, którą wywozi z okradanego kraju, a w niej Portret Młodzieńca, jeden z trzech najważniejszych obrazów będących polskim dziedzictwem. Co się z nim stało? Na początku XXI wieku rząd polski kanałami dyplomatycznymi dostaje sygnał, że Portret młodzieńca znajduje się u prywatnego, amerykańskiego kolekcjonera, ale gdy ten tylko dowie się, że ktokolwiek wykazuje zainteresowanie obrazem, Młodzieniec zniknie. Rząd decyduje się obraz ukraść, ale polscy decydencji nie wiedzą, że w tą grę gra ktoś jeszcze, a wielki sekret nie dotyczy jedynie dzieła sztuki.
Jest wartka akcja, są wybuchy, pościgi, duże emocje i obce wywiady, jest pociągająca zagadka, odpowiednio budowane napięcie i satysfakcjonujące rozwiązanie, nie brakuje romansu i scen łóżkowych. Zupełnie jakbym czytała Cobena lub Clancyego. To naprawdę dawka dobrej, polskiej literatury. Naprawdę smaczne. A opisywałam „Bezcennego” najnowszą książkę Zygmunta Miłoszewskiego.