Ledwo w sklepach pojawiły się chryzantemy, znicze i wiązanki, a w supermarketach i dyskontach już "straszą" czekoladowe mikołaje, bożonarodzeniowe bomboniery i likiery na świąteczną biesiadę. Co prawda, dopiero październik, ale jak widać, na Gwiazdkę nigdy nie jest za wcześnie. W "szoł-bizie" trwa ona nawet cały rok!
Gar wigilijnej kapusty jest piękną metaforą polskiego półświatka gwiazdek i gwiazdeczek. Rosną one w końcu jak grzybki po deszczu, a później pławią się na salonach i czerwonych dywanach jak w kapuście. Tacy celebryci mają dusze uszka po to, żeby doskonale wyłapywać informacje i nowinki o kolejnych bankietach, promocjach i otwarciach, na których za darmo zdobędzą "gifty" (upominki od sponsorów), najedzą się i oczywiście, zupełnie przy okazji, "pstrykną" sobie zdjęcie na ścianie. Celebryta nie ma już ograniczeń wiekowych, od siedemnastoletnich szafiarek (dziewczyny blogujące, opowiadające o tym co noszą i jak się nosić inni powinni) do aromatycznych pierników show-biznesu w wieku 50-plus. Wyrabianie renomy trwa zwykle kilka tygodni. Wystarczy intensywny maraton, bez sań i zaprzęgu niestety, po wszystkich możliwych imprezach, wypowiedzenie jakiegoś błyskotliwego zdania i pozowanie dla paparazzich. Dużo pozowania. Bez umiaru. Tak przyrządzona kreatura celebrycka gotowa jest do brylowania wśród nie dwunastu, a setek innych celebryckich potraw i osobistości. Jest ładna, ma równiutkie ząbki, od czasu do czasu dostanie kontrakt reklamowy lub rolę w serialu. Zwykle zaczyna tuszem do rzęs lub proszkiem do prania, później, stopniowo pojawia się w bardziej znanych pozycjach ramówek różnych stacji telewizyjnych. Na swoim fanpageu na Facebooku powoli zbiera "kciuki", z którymi dzieli się zdjęciami: śniadania, obiadu, kolacji, deseru, zakupów, pomalowanych paznokci, koloru skarpetek, psa, kota, chomika i karalucha w kącie przedpokoju. Fotografuje wszystko i wszędzie, opatrując obrazki etykietami i żartobliwymi opisami. Jeśli gwiazda ją dobrze poprowadzi i zaświeci wystarczająco jasno, celebryta stanie się ikoną stylu i zaczną o nim pisać magazyny "lajfstajlowe" i modowe, poczytne przez nierozgarnięte nastolatki i trochę zdesperowane kobiety w różnym wieku, które szukają inspiracji.
Stół wigilijny karpiem stoi, a celebryta z bagażem doświadczeń i odpowiednią już rozpoznawalnością staje się grubą rybą. Co prawda nie w galarecie, bez cebulki i octu, ale w markowych ciuchach, ze smartfonem i kieliszkiem szampana w dłóni. Puszcza oczko i robi dziubek do paparazzich, których nie musi już prosić o zdjęcie. Chwała takiej osoby trwa niedługo, zwykle po pół roku przestaje pławić się jak pierożki w barszczu i znika na jakiś czas, by potem znów wypłynąć. Gorzej, jeżeli musi podjąć desperackie kroki, rozebrać się itp. Wtedy robi się nam niezły pasztet...
Teraz już bardziej poważnie - celebrycki świat to bajka. Nie trzeba dyplomu, ani tytułu i doświadczenia. Wystarczy odrobina prezencji i parcia na szkło. Nie dajmy się zwariować, nie śledźmy poczynań dziewczyn, kobiet i facetów znanych z tego, że są znani. Nie róbmy im gwiazdkowego prezentu - niech przekonają się, że święty Mikołaj przychodzi raz w roku (chyba, że pochodzą z Wielkopolski, a tam Gwiazdor rozdaje prezenty - to byłoby trudniejsze) i trzeba sobie na sławę od niego zasłużyć. Do grudnia mamy sporo czasu i na świąteczne zakupy, i na przegonienie celebrytów z polskiego, krwiście czerwonego dywanu. Na koniec zostawiam Państwa z radą ode mnie - na przejedzenie i wzdęcia po celebryckich potrawkach najlepsze są ziołowe herbatki, wyłączony komputer i telewizor oraz spacery. Gorzej jeśli z przesytu ciężko się ruszyć, wtedy to już tylko "ciągną, ciągną sanie góralskie koniki"...
…
Komentować możecie tutaj (po zalogowaniu link przekieruje was prosto do artykułu na eKulturalni.pl) Zobacz profil autora na eKulturalni.pl - Rojek.
Jeśli ty również lubisz pisać i chcesz dzielić się swoimi przemyśleniami na tematy szeroko pojetej kultury - pisz do nas w ramach dziennikarstwa obywatleskiego. Wszelkie pytania kieruj na redakcja@ekulturalni.pl