Kultury nie dzieli się na niską i wysoką, ale wszyscy wiemy, że obejrzenie filmu akcji nie jest tym samym co pójście do opery. A jednak są takie dni kiedy do obejrzenia amerykańskich filmów akcji nie wstyd się przyznać. Jeśli ktoś ma ochotę na prawdziwy amerykański wieczór z hot-dogami, popcornem i colą to można go spędzić przy filmach Olimp w ogniu i G.I.Joe: Odwet.
W obu filmach nie brakuje strzelaniny, wybuchów, pięknej kobiety i zła, które trzeba pokonać. Są też wartości, których za wszelką cenę należy bronić – jest ojczyzna i ukochany prezydent, są przyjaciele na śmierć i życie, jest wolność, prawda i sprawiedliwość. Akcja w obu przypadkach jest naciągana, przyczyna jej zawiązania jest niezbyt sensowna, ale tempo jest na tyle szybkie, że w niczym to nie przeszkadza.
Bohaterem Olimpu w ogniu jest agent Secret Service Mike Banking. Mike, najbardziej zaufany ochroniarz prezydenta popada w niełaskę po tragicznym wypadku, w którym ginie pierwsza dama. Zostaje odsunięty od służby bezpośrednio przy głowie państwa i oddelegowany do najmniej prestiżowych zajęć. Wszystko ulega zmianie, gdy Biały Dom zostaje zaatakowany przez terrorystów, unieszkodliwiającą cały lokalny system obrony. Mike przypadkiem znajduje się w okolicy i przeżywa jako jedyny spośród wszystkich ochroniarzy w garniturach. W związku z tym, że zna Biały Dom jak własną kieszeń jest jedynym ratunkiem prezydenta, jego syna i całego świata, który ogarnęłaby wojna po zrealizowaniu żądań terrorystów.
Akcja filmu G.I.Joe: Odwet zaczyna się tam, gdzie skończyła się część pierwsza bo Odwet to druga część cyklu, który pewnie na nim się nie skończy. Wrogowie - Destro i lider Kobry są w więzieniu, ale Zartan udaje prezydenta USA, by wprowadzić w życie plan zdobycia władzy nad światem. W tym celu musi się pozbyć G.I. Joe. Oddział podczas rutynowej misji zostaje zdradzony i prawie całkowicie wymordowany. Ocaleli członkowie ekipy muszą dowiedzieć się, kto stoi za atakiem i wymierzyć mu sprawiedliwość. W filmie nie zabrakło dyżurnego twardziela Hollywood – Bruce Willis obsadzony został w roli legendarnego założyciela Oddziału – generała Joe Coltona.
Zakończenie obu filmów nie będzie dla nikogo zaskoczeniem, w obu grają aktorzy, których warto zobaczyć, oba miały wielomilionowe budżety, oba mają swoich zwolenników i przeciwników. Piątek to taki moment w tygodniu, kiedy wiele rzeczy usprawiedliwiamy, a chwile słabości owocują na przykład oglądaniem męskich filmów akcji. A z drugiej strony dlaczego nie, raz na jakiś czas nie zaszkodzi.