Kultura w Internecie to temat na długą rozprawę naukową, dla niektórych może być ona za długa. Wiecie co to jest Tl;dr?
Nie chodzi o rzetelną dyskusję, nie chodzi o wymianę argumentów, nie chodzi nawet o zwykłą pyskówkę, ktoś pisze Tl;dr i koniec. Co oznacza ten skrót - Too long; Didn't read czyli za długie – nie czytam. I jak tu dyskutować. To stwierdzenie bezrefleksyjne, ale również pełne pogardy dla piszącego, do tego już się nie można odnieść, z tym skrótem zostaje adresat komentarza.
Tl;dr doskonale pokazuje kondycję naszego społeczeństwa – twittujemy, smsujemy, emailujemy, zamieszczamy komentarze w stylu co teraz myślę na facebooku. Zamykamy się w krótkiej formie bo przeczytanie dwustronicowego artykułu przekracza możliwości przyswajania. Są jakieś granice skrótowości? Czy jak gazety drukowane przeniosą się do Internetu i zamieszczane będą tam same newsy to będzie już koniec czy dopiero początek kolejnej ery?
Sama idea powstania tego skrótu nie jest zła – po co czytać dziesięć zdań o czymś, co można streścić w dwóch słowach – powstał skrót, właśnie taki, jak to, co najważniejsze – Tl;dr. Z jednej strony to rozumiem, bo sama nie lubię lania wody, ale nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby za długie teksty komentować w ten sposób – albo ich nie czytam, bo nie są interesujące, albo piszę w komentarzu, że temat dobry, ale forma nie do końca.
Dziś Tl;dr nie ma tego posmaku humorystycznego prztyczka w nos, czy zwrócenia uwagi na formę. Dziś, dzięki rozpowszechnieniu się tego skrótu, każdy kto napisze na facebooku, blogu czy gdziekolwiek w Internecie więcej, niż 5 zdań, musi liczyć się z tl;dr. I nie ważne jest czy wypowiedź ma sens czy nie ma.
Biorąc pod uwagę popularność takich serwisów, ja kwejk czy wykop może się wkrótce okazać, że kręci nas obecnie raczej kultura obrazkowa, niż słowo pisane – czyli kilkadziesiąt lat po zwalczeniu analfabetyzmu symbolicznie cofniemy się do czasów prehistorycznych malunków naskalnych. Ostatnio powstała jeszcze jedna wersja Tl;dr czyli didn't read, LOL (ang. nie czytałem, ale ubaw). Jego użycie często ilustrowane jest animacją z tańczącą postacią. Ma być bardziej prześmiewcze, ale mnie to już wcale nie bawi.