Tę książkę czytałam na przydechu, cały czas zaniepokojona i bezradna bo ja wiedziałam, co się wydarzy, a bohaterowie nie. Na tym właśnie polega jej tragizm, ale nie działałoby to tak silnie, gdyby nie literacki kunszt autora - Aharona Appelfelda.
Wszystko w tej książce opisane jest w sposób tak nieoczywisty, nie wprost, ale czytając ją nikt nie miałby wątpliwości, co się stanie. Znaki są drobne, atmosfera stopniowo narasta, bohaterowie zmieniają się powoli, powoli również rodzi się szaleństwo.
Wiosna 1939 roku do letniskowej miejscowości uzdrowiskowej w Austrii – Badenheim, przyjeżdżają pierwsi goście. Są to przede wszystkim przedstawiciele zamożnej i średniej klasy Żydów. Goście bardzo dobrze znani, pojawiający się tam co roku, posiadający swoje zwyczaje i upodobania. Wszystko toczy się jak zwykle, niepokojące jest tylko wzmożone zainteresowanie letniskiem wydziału sanitarnego, który wraz z upływem czasu zyskuje coraz szersze uprawnienia.
Musi się pan zarejestrować. Nie słyszał pan? Zgodnie z wymogami wydziału sanitarnego. Ważnego wydziału, którego kompetencje władze państwowe w ostatnich miesiącach znacznie rozszerzyły. Otóż ten szacowny wydział jak najuprzejmiej prosi doktora Schutza, żeby się zarejestrował.
Tak jest ze wszystkimi Żydami w Badenheim. Powoli zaczynają pojawiać się uregulowania dotyczące codziennego życia i ograniczenia w różnych sferach. W końcu uzdrowisko zostaje ogrodzone, a wewnątrz pozostają tylko Żydzi. Wszyscy myślą, że wyjadą do Polski, gdzie uzyskają możliwość osiedlenia się i rozpoczęcia nowego życia w czymś na kształt państwa żydowskiego. I to staje się dominującym tematem rozmów i przygotowań.
Z bohaterami ciężko się identyfikować, są naiwni, pogrążeni we własnym w świecie, przypominają inkluzję w bursztynie, albo pasażerów tańczących na tonącym Titanicu. Poddają się bez żadnego sprzeciwu, a decyzje władzy próbują racjonalizować. Podejrzenia w sobie duszą, a wzbudzają sztuczny entuzjazm. Tak jest do samego końca - doktor Pappenheim, gdy wpychają go do bydlęcego wagonu, wygłasza ostatnią kwestię: Skoro wagony są takie brudne, to znaczy, że droga nie może być daleka.
Aharon Appelfeld to izraelski pisarz i poeta tworzący w języku hebrajskim. Urodził się w żydowskiej rodzinie, w należących wówczas do Rumunii Czerniowcach. Podczas wojny jego matka zginęła, a on z ojcem trafił w 1941 roku do obozu koncentracyjnego. Udało mu się z niego uciec, przez trzy lata ukrywał się w lesie, aż został przygarnięty przez oddział Armii Czerwonej. Po zakończeniu wojny wyjechał do Palestyny. Appelfeld jest tłumaczony na wiele języków. W Polsce ukazały się dwie jego powieści, Badenheim 1939 oraz Droga żelazna.
Autor jest niezwykle powściągliwy, przeczucie katastrofy jest tak silne u nas, czytelników, a tak lekceważone przez bohaterów. Nie ma tu krwi, nie ma przerażających opisów zbrodni – Badenheim 1939 działała na nas podskórnie, ale z ogromną siłą. To książka dla tych, którzy uważają, że literatura to nie tylko rozrywka, ale przede wszystkim nośnik niezwykle ważnych treści.