"Najcenniejszym posagiem jest nie tylko pieniądz, jak mawiała moja babcia, ale przede wszystkim gospodarność, oszczędność i znajomość sztuki kulinarnej" - pisze we wstępie do swojej książki Smaki Powiśla Grażyna Michalik, mieszkanka Sztumu, pedagog i miłośniczka historii.
W książce Smaki Powiśla znalazło się około 200 przepisów na potrawy, które gościły na stołach mieszkańców Powiśla przed 1945 rokiem.
- W przepisach starałam się zachować lokalne nazwy potraw, takie jak muza, plince, kuchy na młodziach czy szneki z glancem, nazwy składników potraw: kubaba, listek bobkowy, bania, angrest czy modre jagody oraz nazwy wykonywanych czynności i używanych do tego narzędzi, jak choćby wywałkować, zaskwarzyć, tygiel, mątewka - wyjaśnia autorka. - Całość została podzielona na rozdziały dotyczące dnia powszedniego, Wielkanocy, Gwiazdki, zapasów na zimę oraz dobrych rad prawie na wszystko. Ostatni rozdział - Szef kuchni poleca zawiera przepisy szefa kuchni restauracji w hotelu Hezner, działającej w Kwidzynie na początku XX wieku. Tworząc Smaki Powiśla, kierowałam się chęcią pomocy nauczycielom przy realizacji zagadnień ścieżki regionalnej dotyczącej Powiśla, więc bardzo dużo jest w niej przekazów dotyczących tej tematyki.
Wydawcą jest pracownia regionalna przy Kwidzyńskim Centrum Kultury. Publikacja do nabycia w księgarni internetowej KCK - tabularium.ckj.edu.pl w cenie 26 zł oraz w księgarniach Empiku.
***
A oto fragment wstępu:
"Recepty, proporcje pospiesznie spisane na cydelku, czy wręcz starannie wykaligrafowany w kochbuchu przepis, ale w każdym cząstka czyjegoś domu, zapach ulubionego smaku...
Nie można wyobrazić sobie dnia powszedniego czy świątecznego bez jedzenia, czy było to objadanie się na weselu, czy skromnie przyrządzona strawa, czy w polskich domach wonna święconka wielkanocna, czy wreszcie wieczerza wigilijna z tradycyjnymi daniami. (...)
Przepisy zamieszczone w książce pochodzą od sztumian oraz kwidzynian mieszkających na Powiślu od urodzenia, inne są wiernymi tłumaczeniami przepisów przekazanych przez mieszkańców Sztumu i Kwidzyna sprzed 1945r., a część stanowią zapamiętane smaki z dzieciństwa.
Myślę, że niektórzy czytelnicy odnajdą swoje wspomnienie, cząstkę wspólnie obchodzonych świąt, odpustowego obiadu, smak chwil spędzonych z najbliższymi za stołem. Może będzie to dobra okazja do uporządkowania własnych cydelków z przepisami na ulubione potrawy? Wszak najcenniejszym posagiem jest nie tylko pieniądz, jak mawiała moja babcia, ale przede wszystkim gospodarność, oszczędność i znajomość sztuki kulinarnej."