Mówimy o niej, że jest nauczycielką życia, że uczymy się na błędach, że tylko pamięć o przeszłych czynach gwarantuje nam odpowiedni osąd dzisiejszej rzeczywistości, ale historia nie zawsze jest stałą - czasem zmieniają się fakty, a czasem ich interpretacje.
Ta teza nie jest śmiała, jest oczywista - widać to wtedy, gdy ktoś chce zwrócić na to uwagę, gdy skonfrontuje swoją wiedzę historyczną z wiedzą rodziców - a przynajmniej z tym, czego ich oficjalnie uczono. Student historii wie, że swobodnie może uczyć się z polskich podręczników antyku, wczesnego średniowiecza - doskonałe są podręczniki - opracowania dotyczące różnych plemion, czy innych państw, np Argentyny. Im dalej w epokach tym bywało z tym gorzej - i mowa tu tylko o podręcznikach, gdzie podawane bywały jedynie podstawowe fakty - wykładowcy polecali te najnowsze wydania. Dlaczego? Bo historią w latach 45- 89 zawładnęła ideologia, a jedyną bezpieczną epoką była właśnie starożytność i w pewnym stopniu średniowiecze. Dlatego mieliśmy tylu doskonałych badaczy tych czasów. Historia najnowsza - dramat, ale spotkać się z rzetelnymi publikacjami powojennymi dotyczącymi dwudziestolecia wojennego, drugiej wojny światowej? A zapuścić się w tematy dotyczące rewolucji francuskiej czy komunardów... Czytać się tego nie dawało. Pewne tematy można było opracowywać tylko na podstawie prac wydanych w latach 90. i później i wcale nie było ich tak wiele.
To jedna strona medalu - druga to ta, że cały czas trwają badania nad historią i cały czas dowiadujemy się nowych rzeczy - czyli to, co kiedyś uznawaliśmy za pewnik, dziś może wyglądać zupełnie inaczej. Czasem wykopaliska, czy odkrycie w archiwach nowych dokumentów, czy zastosowanie nowych technologii na już przebadanych eksponatach pozwala potwierdzić to, co już odkryto, częściej jednak okazuje się, że hipotezy były błędne, a bitwa, którą uznawaliśmy za wygraną, tak naprawdę była daleka od zwycięskiej.
Przykładów jest wiele, są takie, które dotykają nas szczególnie i takie, które praktycznie przechodzą bez echa, a wiedzą o nich tylko historycy - najświeższe dotyczą Smoleńska, Katynia, katastrofy Gibraltarskiej, czy Kopernika. Często o tym, co ma priorytet i co zajmuje opinię społeczną i umysły częsci historyków decydują względy polityczne - tak jest w przypadku dwóch pierwszych spraw. Do tego dochodzi również typowo polski problem mitologizowania historii (vide Powstanie Warszawskie), powoduje to zanik rzetelnej, historycznej dyskusji na temat wydarzenia, a wszystko rozgrywa się na poziomie walki na emocje. Historia najczęściej potrzebuje czasu, czasami bardzo, bardzo dużo czasu musi upłynąć zanim dyskusja zastąpi debatę.
Czy warto trzymać stare książki historyczne, te z lat 50. czy 70.? To zależy. Jeśli stan naszej wiedzy historycznej nie pozwala ocenić na ile są rzetelne i odpowiadają naszej aktualnej nauce historii to na pewno nie warto. Ale takie pozycje mogą być cenne dla tych, którzy badają jak zmienia się wiedza o historii, w jaki sposób wpływała na historię propaganda, bo historyk tak samo jak przedstwawiciel każdej innej nauki, uczy się przez całe życie, a żadna wiedza nie jest mu dana raz na zawsze.