Panel dyskusyjny czwartego dnia Letnich Ogrodów Polityki miał być najbardziej emocjonujący, miało iskrzyć, być trochę niegrzecznie - przecież na to wskazywał zestaw gości zaproszonych przez organizatorów i prowadzący - Mirosław Pęczak. Niestety nie był.
Czy Polacy mają poczucie humoru, czy potrafią śmiać się sami z siebie, czy może jesteśmy narodem, który nie umie żartować? - tak zapowiadali panel organizatorzy. Wśród panelistów mieli być: Karolina Korwin-Piotrowska, Tymon Tymański oraz Michał Ogórek. Do Elbląga dotarł jedynie ten ostatni. Karolina Korwin-Piotrowska zachorowała i organizatorzy już dzień wcześniej wiedzieli, że dziś jej w Elblągu nie będzie, a Tymon był w drodze na spotkanie, ale nie dojechał.
Było zabawnie, miło i intelektualnie, ale to nie było to, czego się spodziewałam. Rozmowa zaczęła się od tematu aktualnego - Euro 2012 i oficjalnego polskiego przeboju Mistrzostw zespołu Jarzębiny. Michał Ogórek potraktował go jako pastisz i jako taki, według niego, odpowiada wymogom kultury masowej. Pastisz to forma, która dziś masowo się podoba. Ci, którzy wiedzą, że to pastisz śmieją się z konwencji, ci którzy nie wiedzą cieszą się nim takim, jaki jest, tak było z Mydełkiem Fa czy Jesteśmy na wczasach.
Michał Ogórek mówił, że dzisiejsze czasy nie są łatwe dla satyryka takiego, jak on (zaznaczył, że nie lubi określenia satyryk) bo coraz więcej rzeczy trzeba ludziom tłumaczyć. A w felietonie wyjaśnianie każdej kwestii jest zabójcze dla formy. Brak nam dziś tzw. backgroundu, takiej podstaw, które łączą inteligentnych ludzi - kiedyś trzeba było przeczytać odpowiednie książki, czytać odpowiednie gazety i znalało się kody kulturowe, dziś tak nie jest i często pewne aluzje, przenośnie trafiają w próżnię. W dzisiejszych czasach ludzie nie boją się przyznać, że czegoś nie zrozumieli. Nieuctwo nie jest wstydem i nikogo nie kompromituje - nad tym ubolewał Michał Ogórek. W tym kontekście również słowo przestaje mieć znaczenie, nie gra się słowami. W dzisiejszych kabaretach próbuje się przekonać widzów, że są mądrzejsi od kabareciarzy. Śmieszność skeczy ma polegać na głupocie występujących - Chłop się przebiera za babę i to jest śmieszne - mówił Mirosław Pęczak. A jak baba za chłopa to już nie jest śmieszne? - pytał Michał Ogórek? Wtedy to Shakespheare - odpowiedział prowadzący.
W tym roku podczas Ogrodów nie było prawdziwej dyskusji, poglądy się nie ścierały. Były rozmowy, ciekawe i owszem, ale czegoś mi zabrakło - może tej różnorodności opinii, która Ogrodom zawsze towarzyszyła.