Coś jest magicznego w tej nocy, że przyciąga rzesze ludzi do muzeów. Nie wiadomo do końca czy jest to obietnica dodatkowych atrakcji czy fakt, że znajomi byli w ubiegłym roku i teraz też idą. Zapewne José Ortega y Gasset patrząc na tę masę uśmiechnąłby się. Na przykładzie Nocy Muzeów widać, że miał rację.
Wśród tłumu na Nocach Muzeów są różni ludzie. Jedni na bieżąco śledzą, co w kulturze piszczy. Chodzą na koncerty, spektakle, wernisaże. Inni przyznają, że dopiero teraz - po kilkudziesięciu latach mieszkania w swoim mieście - zdecydowali się na pójście do muzeum czy do galerii. Ile osób, tyle motywacji.
Tak jak Katarzyna Maruszewska, która na Noc Muzeów do elbląskiej Galerii El przyszła z 6-letnim synem Piotrem. Traktuje tego rodzaju inicjatywy głównie jako okazję do oswojenia syna ze sztuką:
- Wychodzę z domu z myślą o nim. Ciężko byłoby mi się zmobilizować tylko dla siebie. Przecież w domu jest tyle rzeczy do zrobienia - wyjaśnia uśmiechając się. - Teraz wizualizacje to dla mojego synka zwykłe światełka. Na dodatek zasnął przy nich. Lecz mam nadzieję, że gdy dorośnie do samodzielnego podejmowania decyzji, będzie potrzebował kontaktu ze sztuką.
Elblążanin Janusz Kowalec na Noc Muzeów przyszedł ze znajomymi:
- Muzea to sposób bliższe spotkanie z historią. Wiele zależy od tego, jak muzea są przygotowane. Do jednych przychodzisz, oglądasz przedmioty w gablotach i wychodzisz. Inne - tak jak Muzeum Stutthof w Sztutowie - uświadamiają dramat minionych zdarzeń. Po muzeum spodziewam się, że pozwoli mi lepiej zrozumieć, to co się zdarzyło - mówi.
Studentka Paulina Szczot nie ma w zwyczaju odwiedzać muzeów, ani galerii. Noc Muzeów potraktowała jako możliwość spędzenia sobotniego wieczoru w trochę inny sposób.
- Nie jestem historykiem sztuki i nie udaję, że wszystko rozumiem. Przyszłam, zapomniałam na chwilę o codziennych sprawach. Zobaczyłam i usłyszałam coś, czego nigdzie w Elblągu nie zobaczę i nie usłyszę. Nie stoi za tym głębsza filozofia - zaznacza.
Eksperymentalna Noc
Galeria El lubi bawić się sobą. Swoim wnętrzem i akustyką. Artyści chętnie przetwarzają ją na swój sposób, a widzowie coraz chętniej (czytaj: liczniej) oglądają jej metamorfozy. A ona zachowuje się jakby była do tego stworzona. Tak było i podczas Nocy Muzeów.
Galeria po raz piąty włączyła się w akcję Noc Muzeów. Tradycyjnie, podeszła do tematu niestandardowo. Nie było pokazu kolekcji, ani warsztatów - jak to ma miejsce w Noc Muzeów w innych placówkach. Galeria El zaprosiła widzów do udziału w eksperymencie muzyczno-wizualnym. W rolę eksperymentatorów wcielili się Jacaszek, Pavel Markus oraz grupa HATI.
- Jeżeli wizualizacje będą przeszkadzały w słuchaniu to można zamknąć oczy - powiedział Pavel Mrkus zanim zaprezentował świetlne wizualizacje.
Ludzie, którzy w Noc Muzeów przyszli do Galerii El, nie zamknęli oczu na wizualizacje Pavla Mrkusa. Przeciwnie. Frekwencja wskazuje, że otwierają je coraz szerzej na to, co się dzieje w galerii i wokół sztuki w ogóle.
Dostawiane krzesła, ponad 250 sprzedanych biletów i ostatni goście wychodzący z Galerii El przed pierwszą w nocy. To policzalne efekty Nocy Muzeów (19/20 maja) w elbląskim Centrum Sztuki. Najważniejszego nie da się policzyć.
Zobacz także:
El nocą
Zaczęli od Batmana