To film, na który wybrałam się z czystej ciekawości. Polska komedia romantyczna z tak dobrymi recenzjami? Pomyślałam, że to trzeba zobaczyć osobiście...
W swym niedługim przecież żywocie widziałam wiele polskich komedii romantycznych - w zasadzie zaczęli je kręcić właśnie wtedy, gdy stawałam się świadomym kinomanem. Trudno mi było je omijać, a dużą część z nich powinnam - dość szerokim łukiem . Tym razem miało to być coś zupełnie innego - Listy do M.. Nakręcone przez słoweńskiego reżysera, inspirowane brytyjskim, kultowym już To właśnie miłość. Polska obsada, znana z setek różnych filmów - czy oni są w stanie zrobić coś innego? Czy okaże się, że wszystko zależy od tego, jaki dostaną scenariusz?
Niewątpliwie obsada jest mocną stroną tego filmu - Maciej Stuhr, jak zwykle, trzyma poziom. Świetna rola wrażliwego radiowca, samotnego ojca, który w dość desperacki sposób szuka drugiej połowy. Agnieszka Wagner gra jego szefową - Małgorzatę. To typowa królowa śniegu, którą rozgrzeje dopiero mała, urocza, zbyt dorosła jak na swój wiek, blondyneczka (w swej klasycznej roli Julia Wróblewska). Znakomity był Tomasz Karolak. Jego bohater, Melchior to zły Mikołaj, który zamiast pozować do zdjęć z grzecznymi dziećmi w galerii handlowej, szuka złodzieja swojego telefonu komórkowego. Złodziej na końcu się znalazł, nazywał się Kacper, jego pies zaś Baltazar. Trzech króli zgodnie poszło do kościoła śpiewać kolędy. W tym miejscu muszę dołożyć komentarz o tak zwanym lokowaniu produktu - jest go w tym filmie pełno, reklama pogania reklamę. Nie jest to bardzo natrętne, wręcz przeciwnie dość naturalne i przez to tym bardziej niebezpieczne.
No i jeszcze jeden bohater, który powinien zostać wspomniany - Piotr Adamczyk, grający policyjnego negocjatora, próbującego ratować swoje małżeństwo. Świetny. Najsłabiej wypadła Roma Gąsiorowska - była trochę zmanierowana i sztuczna.
Wiele dobrego można powiedzieć o najmłodszych aktorach, dodają dużo ciepła i dobrej energii tej produkcji.
Film nie zaskakuje, ma mocniejsze i słabsze momenty ale w każdym z nich jest na naprawdę dobrym poziomie. Świetna rozrywka, kilka niezłych tekstów (Ze znakiem będziesz dyskutował?) i prawie dwie godziny przyjemnie spędzone na fotelu kinowym - całkiem niezły bilans.