Odbierając z lotniska Finów, którzy przyjechali na Międzynarodowe Spotkania Artystyczne uświadomiłam sobie prostą prawdę - to my mamy problem z tolerancją i integracją, to nie osoby niepełnosprawne potrzebują integracji ze społeczeństwem, to społeczeństwo niewiele wie o niepełnosprawności.
Mówimy o nich z pewnym pobłażaniem, staramy się im tworzyć szanse, dajemy możliwości. Robimy to dla nich czy dla siebie? Pierwszym impulsem do takich przemyśleń była rozmowa z organizatorem Międzynarodowych Spotkań Artystycznych - Teresą Miłoszewską. To ona zwróciła uwagę na to, że dzięki Twórczej Terapii (projektowi realizowanemu przez CSE Światowid, w ramach którego odbywają się m.in. Międzynarodowe Spotkania Artystyczne) edukujemy nie tylko jego uczestników, edukujemy również wszystkich dookoła. Gdy w operze obok normalnego widza - pani w wieczorowej sukni lub pana w garniturze, siada tak samo, z taką samą starannością, ubrana osoba niepełnosprawna, która w taki sam sposób i na takich samych zasadach, jako widz uczestniczy w przedstawianiu, to po pewnym czasie wszystkie bariery, ograniczenia, obawy przestają mieć znaczenie. Zaczyna postrzegać się osobę niepełnosprawną, jako pełnoprawnego uczestnika kultury i życia społecznego. To było, jak objawienie. W tych słowach znalazłam definicję tego, czego od dawna się domyślałam, ale nie chciałam sformułować - to nie niepełnosprawni są tak naprawdę niepełnosprawni w społeczeństwie. To my, określając ich jako grupę wykluczonych, potrzebujących specjalnych względów, takich z nich czynimy.
Czując to ciepło, tą pełną akceptację świata, tą chęć uczestniczenia we wszystkich, co się dookoła odbywa można uświadomić sobie, że życie może polegać na czymś innym niż tylko schemat: praca, jedzenie, telewizja, weekendowe wyjście do kina lub na imprezę.
Może nieco to wyolbrzymiłam, ale czasem takie postawienie sprawy jest potrzebne, żeby ktoś inny po przeczytaniu zdecydował się chociaż na odrobinę refleksji. Międzynarodowe Spotkania Artystyczne właśnie się skończyły i minęła kolejna okazja na to, żeby podszkolić się z tolerancji i spotkać, na równych prawach i bez etykiet.