Weekend, tłumy ludzi, na twarzach zainteresowanie i odprężenie, brak pośpiechu to nie galeria handlowa - to muzeum, a raczej Noc Muzeów. Jedyny taki dzień w roku, kiedy polskie muzea są takie, jakie być powinny przez cały rok - otwarte, pełne atrakcji i pełne ludzi, bez zadęcia, bez pań spacerujących za każdym oglądającym i patrzących mu na ręce, gdzie dzieci mogą czuć się swobodnie i bawić się historią. Wypada tylko podziękować temu, kto wpadł na ten genialny pomysł.
W Elblągu do Nocy Muzeów przygotowały się dwie instytucje - Muzeum Archeologiczno - Historyczne i Galeria El, która przy tej okazji zadebiutowała w nowej odsłonie. Muzeum przez dwie wieczorne godziny od 20.00 do 22.00, działając pod hasłem Dotknij przeszłości, było przygotowane na chłonnych wiedzy elblążan. W tym czasie można było na muzealnym dziedzińcu odwiedzić rekonstrukcję domu Wikingów z Truso oraz zobaczyć replikę łodzi wiosłowo-żaglowej z X wieku, zwanej łodzią św. Wojciecha. W wikińskiej chacie najmłodsi i trochę starsi uczestniczyli w zabawach plastycznych, z kolei w budynku dawnego Gimnazjum mieli do dyspozycji cały pokój pełen gier historycznych wraz z instrukcjami oraz panem, który świetnie opanował zasady dawnych gier i swoją wiedzą chętnie się dzielił.
Dla mnie najciekawsza była wystawa Klasyka designu, nie miałam okazji obejrzeć jej wcześniej i cieszę się, że mogłam ją zobaczyć podczas Nocy Muzeów. Stałe wystawy muzealne zyskały nieco na interaktywności dzięki skrzyniom, czyli projektowi Muzeum, w którym historia jest na dotknięcie ręki - dosłownie. Skrzynie, czyli walizki zawierające kopie przedmiotów używanych przed laty, dotyczyły różnych zagadnień historii, choćby Wikingów, rzymskich legionistów, Krzyżaków czy menonitów.
W sali, gdzie na stałe znajduje się wystawa z wykopaliskami z elbląskiego Starego Miasta znalazła się dodatkowa komnata strojów, w której można się było przebrać w przyodziewek z dawnych epok. Doskonała zabawa dla dzieci, komnata cały czas pełna była najmłodszych, którzy chodząc przebrani po Muzeum, byli dodatkową atrakcją.
Dla bardziej ambitnych były wykłady. O 20.30 zaczynał dr Marek Jagodziński, który opowiedział o replice słowiańskiej łodzi z Oruni, o 21.00 Wiesława Rynkiewicz - Domino mówiła o portretach patrycjuszy elbląskich z rodziny Bodecker, zaś o 21.30 Urszula Sieńkowska zaprezentowała drogę, jaką płynęła do Elbląga chińska porcelana Ca-Mau.
W wielu miejscach można było spotkać pracowników Muzeum - czasem przebranych w historyczne stroje, dzięki temu czuło się, że Muzeum zależy na tym, co się w nim dzieje, a dla nas, zwiedzających był to sygnał, że możemy się o coś dopytać i nie jesteśmy ograniczeni jedynie do podpisów pod eksponatami.
O 22.00 można się było przenieść do Galerii El. Inny klimat i inny odbiór - trzeba się było przestawić ze zwiedzania na poruszanie się w przestrzeni, która sama z siebie jest sztuką i którą adaptuje się na sztukę, bo to Galeria była głównym bohaterem tego wieczoru, to jej wnętrza wypełniano treścią.
W głównej przestrzeni Galerii El został przygotowany performance audiowizualny. Jego twórcami byli fotograf i artysta światła Kurt Laurenz Theinert oraz elektroakustyczny improwizator, autor soundartowych projektów, perkusista - Krzysztof Topolski aka ARSZYN. W krużganku można było oglądać instalację Sławomira Brzoski - artysty znanego z tego, że tworzy swoje prace przy użyciu sznurka, wełny, światła UV - i takie właśnie one były. Magiczne w ultrafiolecie, na zdjęciach z lampą stają się zwykłymi sznurkami zaczepionymi od sufitu do podłogi. Sławomira Brzoskę gościliśmy w Elblągu po raz pierwszy, swoje instalacje dopasowywał do historycznej przestrzeni, najpierw otrzymał zdjęcia Galerii i na ich podstawie stworzył swoje prace - jak sam mówi wypełniał treścią architekturę Galerii.
Dyrektor Galerii El - Jarosław Denisiuk, zapowiadając koncert, jednocześnie zapraszał do Galerii 22 maja. Wtedy, od godz. 10.00 do 18.00 odbędzie się OTWARTY DZIEŃ w EL - będzie można zobaczyć kolekcję prawie 300 obiektów zgromadzonych przez Gerarda Kwiatkowskiego, założyciela Galerii.
Podsumowując, elbląska Noc Muzeów była potrzebna i ciekawa, ale pozostawiła pewien niedosyt, dwie godziny w Muzeum i jedna w Galerii to niezbyt bogaty program. Jednak liczba ludzi, którzy odwiedzili zarówno Muzeum, jak i Galerię świadczy o tym, że takie inicjatywy wzbudzają ogromne zainteresowanie.
Galeria zdjęć - kliknij tu.