Elbląg kulturalną pustynią. Nic się tutaj nie dzieje. Nie ma żadnej oferty kulturalnej. Nudy! Uff, ile ja się nasłuchałam takich opinii. Czasem nawet nie mam już siły przekonywać wygłaszających je o tym, że się totalnie mylą. Nie ma u nas co tydzień wielkich koncertów, rzadko kiedy występują gwiazdy, ale to nie znaczy, że człowiek, który chciałby kulturalnie spędzić trochę czasu nie może tego zrobić. Często nawet za niewielkie pieniądze, albo wręcz za darmo.

Do napisania tego tekstu skłonił mnie sobotni koncert gitarowy, który odbył się w ramach I Ogólnopolskich Spotkań Gitarowych, organizowanych przez elbląski Zespół Państwowych Szkół Muzycznych. Gościem wieczoru był Łukasz Kuropaczewski, wykładowca Akademii Muzycznej w Poznaniu, który występował z recitalami w Polsce, Białorusi, Czechach, Niemczech, Francji, Anglii, Hiszpanii, na Islandii, Węgrzech, w Grecji, na Wyspach Kanaryjskich, w Japonii, Kanadzie, USA oraz Panamie. Koncertował również w Warszawie, Poznaniu, Londynie, Berlinie, Rostocku, Hof, Weimarze, Almerii, Las Palmas, Ingenio, Paryżu, Bordeaux, Reykjavíku, Pradze, Baltimore, Filadelfii, Waszyngtonie, Nowym Jorku, Norfolk, Hartford, St. Louis, San Luis Obispo, San Francisco, San José, Sacramento, San Antonio, Austin, Winnipeg, Waterloo, Toronto czy Panama City. Łukasz Kuropaczewski prowadzi gitarowe kursy mistrzowskie i dwa razy był nominowany do Paszportów Polityki i Fryderyków. Imponujące, jeśli chcą go słuchać na całym świecie - to ja w Elblągu też go posłucham - pomyślałam.

Sala w połowie pusta, większość słuchających to uczestnicy Spotkań. Mimo, że oprawa niezbyt ciekawa, sam koncert świetny. Artysta - z odpowiednim dystansem do siebie, muzyka - doskonała. W elbląskich mediach można było znaleźć informację o koncercie. Czy w 130 - tysięcznym mieście nie znajdzie się ok. 200 osób chcących uczestniczyć w tego typu koncercie? Odpowiedź brzmi nie.

Mam wrażenie, że jak wstęp na coś jest darmowy, to ludzie uważają, że to słabe, a nie dlatego, że organizatorzy zabiegali o sponsorów i różnego typu dofinansowania tylko po to, żeby pokazać jak największej ilości elblążan coś wyjątkowego.

Tego samego dnia w Elblągu można było uczestniczyć w koncercie Happysad w Edenie, obejrzeć wiele wystaw (żadna z nich nie miała w okolicach weekendu wernisażu, ale przejść się i obejrzeć prace zawsze warto), pójść do kina, wiele pubów i klubów proponuje własne koncerty. Możliwości jest naprawdę sporo, a jednak wciąż narzekamy?

Moje ogromne opory budzą również komentarze typu: dopiero teraz się o tym dowiaduję trzeba było poinformować przed wydarzeniem, nie po. Omijamy informacje kulturalne szerokim łukiem, później, jak ktoś napisze, że odbyło się naprawdę niezła impreza, świetny koncert, mamy pretensje, że nikt nas o tym nie poinformował. A wystarczy cofnąć się kilka dni i wszystko jest. Duża część z nas korzysta z Internetu szukając informacji o tym, co dzieje się w naszym mieście ? szybko i bezpłatnie. Jednak Internet ma jedną zasadniczą wadę wiadomości tak szybko jak się pojawiają, tak szybko znikają.

Tak łatwo jest narzekać, ale jedynie trochę trudniej jest się postarać, usiąść przy komputerze i chwilę poszukać. Naprawdę warto, bo nie wszyscy organizatorzy mogą pozwolić sobie na oplakatowanie połowy miasta, wykupienie reklam i artykułów sponsorowanych we wszystkich mediach.