DNNMasters MPUS-Xtreme is running in evaluation mode. Please purchase license on www.dnnmasters.com

 
 
 
 
Gazeta
Internet

Witaj,     |  Zaloguj
Nasza społeczność

Logowanie

Dołącz do eKulturalnych
Zapomniałem hasła
Przejdź do eKulturalni.pl
GDZIE JESTEŚ:  E-ŚWIATOWID    Aktualności

Data dodania: 10.07.2009 11:07 Miasto:Elbląg Kategoria:Wydarzenia Autor:Ł. Daroszewski, MH Placówka:Centrum Spotkań Europejskich "Światowid"
E - 70 zdobyte!
Cała ekipa, która podjęła się przepłynięcia trasy e-70
Cała ekipa, która podjęła się przepłynięcia trasy e-70
Normal 0 21 false false false Grupa wodniaków z Elbląga wspierana przez przedstawiciela Marszałka Województwa Warmińsko - mazurskiego wróciła niedawno z wakacyjnej wyprawy szlakiem wodnym E- 70. Ich podróż miała na celu pokazanie i przetarcie tego ważnego szlaku wodnego.W tej wyprawie uczestniczył też przedstawiciel portalu www.eswiatowid.pl, który dzieli się teraz z naszymi czytelnikami wrażaniami z tego rejsu.

Cała wyprawa trwała 11 dni, a zaczęliśmy 24 czerwca z Kostrzyna nad Odrą i 5 lipca wpłynęliśmy do Elbląga - mówi Łukasz Daroszewski z www.eswiatowid.pl.

Nasza podróż miała na celu pokazanie i przetarcie ważnego szlaku wodnego jakim jest trasa wodna E – 70 i uważam, że to zadanie wykonaliśmy.

Nawiązując do samej wody to transport drogą wodną jest w państwach europejskich wykorzystywany na co dzień. Procentowo wygląda to mniej więcej tak: Niemcy około 40%, i dla porównania w Polsce jedynie około 0,6%.

Pierwsze 6 godzin naszego rejsu pokonywaliśmy przez Odrę i trzeba zaznaczyć, że nie minęliśmy żadnej jednostki. Natomiast tuż po wpłynięciu na niemieckie wody od razu zaroiło się od łodzi. Wszyscy przychylnie reagowali na nasz widok machając rękoma, ukazując w ten sposób szacunek i pozdrawiając nas - co jest normą wśród mijających się ludzi na wodzie.

Niemieckie wody przywitały nas również niespotykaną podnośnią, która wyglądała jak wanna, podnosząca nas na 30m w górę.

Dziennie pokonywaliśmy blisko 70 km, co jest bardzo szybkim rejsem, a nie wycieczką. Przy tak szybkim pokonywaniu trasy, nie sposób jest zwiedzać i jedynie co pozostaje to podziwianie z łodzi.

Ma to swoje plusy, bo takie miasta jak Berlin czy Bydgoszcz, gdzie korki są codziennością, ciężko by było zwiedzać np z autobusu, czy właśnie z samochodu, a tak z łodzi wyglądały urzekająco i pozostawiły na pewno miłe wspomnienia. Łącznie w całej wyprawie pokonaliśmy ponad 30 śluz i jedną podnośnię.

Wstawaliśmy około 8 rano, by już o 9 być w drodze. Rekordem była pobudka o 4:30, a nasza najdłuższa podróż trwała 13h i pokonaliśmy wtedy około 104 km. Najszybciej płynęliśmy na (bardzo wysokiej) Wiśle, gdzie prędkość sięgała blisko 25 km/h.

Droga wodna w Niemczech jest porównywalna do niemieckich autostrad. Jednak jak mówili sami wodniacy – Brakuje tam trochę dzikości i takiej naturalności, jak to się spotyka na polskich wodach. Oczywiście co za tym idzie mariny – czyli przystanie dla łodzi – są w Niemczech odpowiednio wyposażone. Jest prysznic, woda bieżąca i prąd - to wszystko co jest potrzebne by dotrzeć do kolejnego celu. Polska nas tym niemiło zaskoczyła, ale dzięki uprzejmości nadrzecznych mieszkańców, którzy nas rozumieli mieliśmy w miarę możliwości prąd i bieżącą wodę.

Niemieckie wody różniły się również oznakowaniem, które na polskich wodach jest niespotykane, albo zaniedbane. Jedyne co było widoczne na polskich wodach to kilometry, co również jest bardzo istotną sprawą.

 

Godne pochwały miejsca w Polsce to:

Santok w którym Burmistrz ugościł nas w nowo budowanej przystani.

Bydgoszcz, która z wody jest miło zaskakująca, poprzez kluby kajakarskie i nowo wybudowaną piękną marinę na początku miasta od strony Berlina.

Tczew w którym czuliśmy się równie dobrze w nowo wybudowanej marinie, gdzie niczego nie brakowało i wszystko było zapewnione za dostępną cenę.

Te dwie, a w sumie prawie trzy mariny wybudowane zostały w zeszłym roku i udowadniają, że można wyciągnąć rękę do turystów, których takie miejsca na pewno przyciągną.

Wciąż jednak takich miejsc jest za mało. To właśnie chcieliśmy pokazać i udowodnić. A może któreś z miast pójdzie w ślady tych wymienionych i zaczną działać, co oczywiście przyciągnie turystów i jednostki wodne i to nie tylko z Polski.

Co nas zasmuciło to fakt, że dla niemieckich firm pracowali polscy armatorzy barek OdraTrans, którzy przewozili ciężkie materiały właśnie barkami, odciążając niemieckie autostrady. Przykre jest, że nie mogą oni pływać po polskich drogach wodnych, które są niedrożne w niektórych miejscach dla jednostek sportowych, a co dopiero dla tak wielkich barek. Noteć to rzeka, która zabrała nam najwięcej nerwów przez niekontrolowane wodorosty, które wkręcały się w nasze silniki, a to oczywiście opóźniało naszą podróż.

Śluzy polskie to kolejne miejsca, które nie służyły i tak już dość napiętemu planowi przebycia tak długiego dystansu. Wszystkie obsługiwane były przez tzw. śluzowych i to w dodatku ręcznie. Ciekawostką jest to, że na tym stanowisku napotkaliśmy kobiety. Obracanie takiej korby nie należy do lekkich, bo sam miałem okazję sprawdzić przy jednej ze śluz, którą własnoręcznie musieliśmy obsłużyć, by przepłynąć dalej i nie tracić czasu. I tu dobiegamy do kolejnego minusa, a mianowicie godziny pracy śluzowych, które są zbyt krótkie. Dlatego też wodniacy muszą się zorientować dużo wcześniej czy kolejna śluza będzie czynna.

Niemieckie śluzy pracują w pełni w nowoczesny sposób od świtu do zmierzchu, więc tak jak się powinno pływać. Takie miejsca potkaliśmy jedynie pod koniec naszej podróży w Bydgoszczy.

Jednostki które minęliśmy na polskich wodach można zliczyć na palcach jednej ręki co jest żenującym wynikiem porównując z jednostkami na niemieckich wodach. Tam każde najmniejsze miasteczko posiada swoją marinę, bądź pomost, gdzie cumują liczne jednostki wodne.

W Niemczech miasta znajdują się tuż przy wodzie, a nie jak w Polsce, gdzie z wody ciężko było dopatrzeć się jakichkolwiek budynków. Budynki niemieckie leżały zaledwie 50m od wody. Widać, że Niemcy żyją nad wodą i z wodą. A ja do tej pory myślałem, że Polacy kochają wodę. tego jednak nie widać płynąc wodą.

Jeżeli ktoś zechce skorzystać z naszej propozycji i wybierze się w taką samą lub podobną podróż szlakiem wodnym, to chętnie podpowiadamy:

Aby być spokojnym o przebycie tak długiej podróży należy zaopatrzyć się w:

- dokładne mapy z wyznaczonymi marinami,

- sztormiak i nieprzemakalne ubranie. Najlepiej w jaskrawym kolorze,

- zapasowy silnik,

- pagaje - wiosła,

- lekkie, nieślizgające się obuwie,

- i oczywiście wyżywienie, pieniądze i dobry humor, bo na wodzie powinno się odpoczywać.

Radzimy też przed wyjazdem sprawdzić godziny prac: śluz, pochylni i mostów zwodzonych lub pontonowych.

Trudno jest opisać w jednym tekście tak długą podróż. Dlatego też już wkrótce przedstawimy bardziej szczegółowy zapis tej wypraw, a tymczasem zapraszamy do obejrzenia fotoreportażu z rejsu:

- kliknij, aby zobaczyć:

Podziel się:
Wszelkie prawa do tego tekstu są zastrzeżone. Publikowanie go w całości lub części wymaga zgody Wydawcy.

Kierownik Redakcji: Edyta Bugowska

tel 55 611 20 63

Jeśli chcesz dodać swój komentarz zaloguj się. Jeśli nie masz jeszcze konta zarejestruj się tutaj.
MENU

eŚWIATOWID W LICZBACH

 

Publikacji: 12870
Galerii: 307
Komentarzy: 1354

 


Liczba odwiedzin: 15167864

KONTAKT Z REDAKCJĄ

Wydawca:

Centrum Spotkań Europejskich
"ŚWIATOWID"

pl. Jagiellończyka 1
82-300 Elbląg
tel.: 55 611 20 50
fax: 55 611 20 60

 

Redakcja:
redakcja@eswiatowid.pl
tel.: 55 611 20 63

Administrator systemu:
adm@swiatowid.elblag.pl
 

 

 


 

 

Projekt dofinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Warmia i Mazury na lata 2007 - 2013 

oraz budżetu samorządu województwa warmińsko - mazurskiego.