From black mountain to the sea... (relacja)
W miniony piątek, 20 marca, w elbląskiej
Galerii El miało miejsce niezwykłe spotkanie.
W kameralnej i intymnej atmosferze wystąpił niezwykły muzyk -
Emiter. Zaprezentował on swoją najnowszą płytę
From black mountain to the sea.
Temperatura bliska zeru, garstka zebranych popijająca gorącą herbatę i on, opowiadający o otaczających nas dźwiękach. Gdzieś w tle szum produkowany przez nawiew… Performance rozpoczął się, choć muzyk jeszcze nie zasiadł do swojej magicznej maszynerii.
Muzyka, jaką wykonuje
Emiter, zalicza się do elektronicznej, choć tak naprawdę jest to coś więcej. To pejzaż, malowidło tworzone na palecie powietrza przez twórcę nieprzerwanie mieszającego barwy.
Pierwsze dźwięki powoli wprowadzają nas w to, co zdarzy się w ciągu tych kilkudziesięciu minut.
Emiter buduje lekko groteskową atmosferę, wspomaganą przez klimat średniowiecznego kościoła, w którym mieści się
Galeria El. Trzeba przyznać, że takie miejsca są idealne dla spektakli muzycznych.
Dźwięk docierający z głośników spaceruje po zimnych ścianach i miota się w umyśle słuchacza, nie pozwalając ani na chwilę uciec do codzienności, do myśli o czytaniu książek czy myciu naczyń.
Kilka wyciętych z telewizji rozmów i innych „przeszkadzajek”, jakieś niepokojące piski i zgrzyty, ale w tym pozornym szaleństwie powoli pełznących dźwięków jest metoda.
Zamknięty w czterech ścianach fonii słuchacz popada w trans. Ja sam widzę masę abstrakcyjnych obrazów, stymulowanych przez dźwięki wysyłane przez zakapturzonego człowieka siedzącego przed nami.
Kiedy wszystko cichnie, a artysta wstaje, trudno pożegnać się z krzesłem, z którym było się jednością przez te trzy kwadranse. Powoli wracam do swojego ciała, które unosiło się pod sklepieniem galerii. Wychodzę.
Muzyka tworzona przez
Emitera na pewno nie jest dla każdego. Nie relaksuje, nie służy rozrywce, a już na pewno nie pasuje do słuchania w słoneczne dni.
Zamiast tego przynosi refleksje i obnaża przed nami bujny świat dźwięków. Cieszyć może to, że nasza elbląska scena muzyczna nie jest wcale taka martwa, jak się wielu wydaje. Tak naprawdę ma się bardzo dobrze.