Mój pierwszy raz... w operze
Wstyd się przyznać, 26 lat i po raz pierwszy byłam w operze, a przecież uważam się za człowieka kulturalnego. Co prawda nie odstaję od średniej, bo statystycznie Polak w operze bywa raz w życiu ale także statystycznie... czyta pół książki w roku.
Niezbyt przyjemnie jest wpisywać się w takie statystyki, ale pierwsze koty za płoty i na pewno nie będzie to ostatni raz. Mój pierwszy raz odbył się w Operze Bałtyckiej w Gdańsku, wystawiali tam Halkę.
Halka, skomponowana przez Stanisława Moniuszkę, to jedna z najsłynniejszych i najpopularniejszych polskich oper. Pierwsza realizacja dzieła odbyła się 1 stycznia 1858 roku w warszawskim Teatrze Wielkim i została entuzjastycznie przyjęta. Premiera w Operze Bałtyckiej odbyła się 6 lutego 2010 r. My oglądaliśmy ją prawie 2 lata po premierze. Pierwsza część nie była powalająca, słów wielu arii nie można było zrozumieć, jednak po antrakcie śpiewakom poszło znacznie lepiej.
Historia poruszona w Halce jest banalna, ale jak na czasy, w których tworzył ją Moniuszko była bardzo odważna. Akcja opery rozgrywa się na Podhalu pod koniec XVIII wieku. Tytułową bohaterką jest wiejska dziewczyna, uwiedziona przez bogatego panicza Janusza. Owocem ich miłości jest dziecko. Janusz porzuca jednak Halkę i żeni się ze szlachcianką równą sobie stanem. Dziewczyna zjawia się na jego ślubie z zamiarem podpalenia kościoła, ale rezygnuje z tej myśli. Zostawia swoje dziecko w przydrożnej kapliczce, a sama popełnia samobójstwo rzucając się do rzeki.
Podobno po pierwszym pokazie Warszawa była wstrząśnięta - do tej pory jeszcze żaden z polskich kompozytorów nie napisał opery z takim rozmachem, świetnie wykorzystującej zachodnie wzory, dającej śpiewakom, chórowi, baletowi i orkiestrze możliwości popisu. A przy tym w muzyce pobrzmiewała nuta narodowa, co w czasach zaborów było szczególnie przez publiczność cenione.
Opera Bałtycka postawiła na nieco nowszą aranżację, były to raczej l. 20. XX - wieku niż wiek XVIII, scenografia była bardzo surowa, kostiumy również. Pierwszy kujawiak w wykonaniu baletu nieudany, chociaż stroje tancerek, abstrahując od samego tańca, wyglądały twarzowo (20 - lecie międzywojenne to dobry okres dla kobiecej mody). Tańce góralskie, w drugiej części opery, wyszły naprawdę fantastycznie. Wrażenie robiły dwa głosy Katarzyny Hołysz, grającej Halkę i Pawła Skałuby w roli Jontka.
Zawsze warto próbować czegoś nowego, a ta próba była bardzo udana i na pewno powtórzę ją jeszcze raz. Opera to poważna sprawa, ale to również rozrywka i czasami warto podejść do niej właśnie w ten sposób - zrobić sobie przyjemność po raz pierwszy i każdy kolejny.