Urocze szopki wykonane przez dzieci, szopki zbudowane z papieru i plasteliny, miniaturowe, średnie i ogromne, kolorowe, stworzone ze „wszystkiego, co jest pod ręką”, niektóre drewniane, a jedna z… paluszków i krakersów - bożonarodzeniowe cuda obejrzała w królewskim mieście Krakowie - i opisała - Justyna Jaranowska z sekcji dziennikarskiej, która działa przy redakcji eswiatowid.pl.
Podczas przerwy świątecznej odwiedziłam Kraków.
Stary Rynek, magiczny jak zawsze, atmosfera pojednania i życzliwości w powietrzu. Każdy kąt emanuje sztuką, na każdym rogu ciekawsze lub mniej ciekawe - muzeum. Wieczorem teatr, a po nim spacer wśród świątecznych dekoracji i – obowiązkowo - grzane wino, bo w Krakowie także śnieg spędzał przerwę świąteczną.
Leniwie spacerując ulicami Krakowa, przypadkowo natknęłam się na wystawę, o której istnieniu nie miałam wcześniej pojęcia. I to właśnie wrażeniami z tej wystawy chciałabym się podzielić.
Z każdej strony ku szaremu budynkowi ciągnęły tłumy ciekawskich - starych i młodych. No to ja za nimi.
Jak się okazało, w budynku znajdowała się przepiękna wystawa bożonarodzeniowych szopek. Ustawione w trzech salach, tworzyły niesamowitą świąteczną atmosferę, a precyzja ich wykonania i szeroka gama pomysłów służących realizacji przedstawienia w jak najbardziej oryginalny sposób bożonarodzeniowej szopki, dosłownie zapierała dech w piersiach.
Okazało się, że trafiłam na pokonkursową wystawę najlepszych dzieł. I tak można było zobaczyć urocze prace dziecięce, zbudowane z papieru i plasteliny, szopki miniaturowe, szopki średnie i ogromne, kolorowe, stworzone ze „wszystkiego, co jest pod ręką”, niektóre drewniane, a jedna wykonana z… paluszków i krakersów!
Okazało się, że Kraków, co roku, w Boże Narodzenie przyciąga turystów z całej Polski na krakowski rynek, gdzie wybierana jest najlepsza szopka w poszczególnych kategoriach.
Szopki stały się symbolem Krakowa. Już od 1937 roku, w każde święta Bożego Narodzenia rynek tego cudownego miasta zmienia się w ogromną wystawę szopek bożonarodzeniowych.
W konkursie mogą wziąć udział wszyscy, od grup przedszkolnych począwszy, a skończywszy na ośrodkach poprawczych czy indywidualnych „cieślach” i – oczywiście - za najbardziej niesamowite i precyzyjne wykonanie zwycięzcy otrzymują stosowną nagrodę.
Na wystawę przyszły całe rodziny, bo - jak się okazało - szopki cieszyły się niezwykłym powodzeniem, zarówno wśród dzieciaków, jak dorosłych. Także mi bardzo się podobało, miałam też ogromne szczęście, bo zdążyłam sfotografować najpiękniejsze szopki zanim, o ironio, wysadziło korki i zabrakło prądu. Wtedy część zwiedzających (jak to turyści) skupiła się na awanturowaniu się o zwrot pieniędzy za bilety, mącąc atmosferę magii i spokoju świąt.
Na szczęście, mimo trudnych warunków, reszta zwiedzających nie poddała się i podziwiała migające światełka oraz ruch drobnych postaci wewnątrz miniaturowych dzieł…