Gwiazd drżenie (relacja)
Jarosław Chojnacki, fot. Olga Kaszubska
Jarosław Chojnacki ma silny, charyzmatyczny głos, który trudno zapomnieć. Dobiera sobie ciekawe teksty, które w jego sugestywnej interpretacji przekazują podstawowe prawdy o uczuciach, ludziach i świecie. O wczorajszym koncercie tego artysty pisze Agnieszka Jarzębska.
Jarosława Chojnackiego wiele osób pamięta z bardzo dobrego występu na sierpniowych Elbląskich Nocach Teatru i Poezji - z koncertu do tekstów Krzysztofa Buszmana.
Wczoraj na scenie artysta przypomniał, że minęło właśnie dziesięć lat od jego występu na festiwalu czy to jest kochanie?…
„Żyjemy w ciągłym pośpiechu… ranimy się zawsze za mocno… my w za małym świecie”, „zbrodnią największą jest zabić marzenia”, „jesteśmy zbyt mądrzy, zbyt głupi, bez wiary i marzeń biegniemy donikąd”, „dobry człowiek daje dobro, myśli prosto, żyje prosto”, „życie mija, pieśń zostaje”, „na scenie jest pusto i tylko wielkie lustro daje nam złudzenie, że ktoś jest na scenie, a to w odbiciu my”, „dziś odczuwam w mym sercu gwiazd lekkie drżenie”, „dla miłości nie nienawiść jest najgorsza, ale obojętność” - w repertuarze tego poety piosenki są utwory mistrzów słowa, Adama Asnyka, Anny Achmatowej czy Federico Garcii Lorki, a także żyjących autorów, np. Krzysztofa Karaska i Marka Grala.
Chojnacki ma silny, charyzmatyczny głos, który trudno zapomnieć. Dobiera sobie ciekawe teksty, które w jego sugestywnej interpretacji przekazują podstawowe prawdy o uczuciach, ludziach i świecie.
Widownia dużej sali kina Światowid była wczoraj prawie pełna. Festiwalowa publiczność ciepło przyjęła recital. Niestety, miał on i słabe strony.
Jarosław Chojnacki posiada wyjątkowy głos. Dzięki niemu w kolejnych piosenkach potrafi budować osobne światy, pełne życia, dynamiki i dramatycznego napięcia. W kilku utworach niepotrzebnie - jak się wydaje - wykorzystał jednak muzykę z pół - playbacku. Brzmienie sporej orkiestry i „wielkiego” głosu z pustej sceny, momentami z dodatkiem migających świateł, nie robiło dobrego wrażenia; było jak dysonans, który mógł zburzyć iluzję porozumienia dusz: artysty i jego słuchaczy. Gitara i poeta o pięknym głosie - czy trzeba czegoś więcej?
Druga sprawa to "konferansjerskie" elementy wieczoru. Wypowiedzi między kolejnymi piosenkami pozwalają zobaczyć „cywilne” oblicze artysty. Jednak niektóre stwierdzenia Jarosława Chojnackiego mogły wprawić w konsternację. Nie wiadomo np. czy pieśniarz żartem czy też na serio mówił, że zawsze chciał być księdzem i nawiązuje do tego jego ubiór (czarny garnitur ze stójką, biała koszula) lub też słowa o tym, że gdyby przestał śpiewać, mógłby być mistrzem ceremonii… pogrzebowych. Podobno najlepsze improwizacje są te, które zostały najstaranniej przygotowane…
Podobne opinie na temat wykorzystania „muzyki z taśmy” i konferansjerki słyszeliśmy także od innych widzów, którzy cenią tego współczesnego barda, chodzą na jego koncerty i kupują płyty.
Warto zauważyć, że właściwe tło dla Jara Chojnackiego stworzyła scenografia: prosta, wykonana z dwóch płacht folii, ciekawa dzięki grze świateł…
Wszelkie prawa do tego tekstu są zastrzeżone. Publikowanie go w całości lub części wymaga zgody Wydawcy.