Dobre, bo polskie! (felieton)
Dwunastolatka, który biegnie do Częstochowy w intencji swojej matki, zagrał Adam Werstak
Sztuczki Andrzeja Jakimowskiego o chłopcu, który szuka ojca, Pora umierać Doroty Kędzierzawskiej z kreacją 93-letniej Danuty Szaflarskiej, Rezerwat Łukasza Polkowskiego - pogodne kino o prostych i pięknych ludziach z warszawskiej Pragi oraz Wszystko będzie dobrze Tomasza Wiszniewskiego - zdaniem red. Barbary Hollender z Rzeczpospolitej to najlepsze polskie filmy ubiegłego roku.
2007 rok to także Katyń. Andrzej Wajda nie dostał Oscara, ale w czasie elbląskiego Tygodnia z Rzeczpospolitą Barbara Hollender przypomniała, że obraz został sprzedany do ponad trzydziestu krajów, głównie europejskich.
- Nie jest to najlepszy film Wajdy, ale on mu się po prostu należał. Reżyser od dawna chciał go zrealizować. Wykorzystywał różne odwilże polityczne, aby tego dokonać. Ten film mu się należał także z powodów osobistych. Ojciec Wajdy zginął w jednym z „katyńskich” miejsc kaźni. Katyń nie jest wielkim wydarzeniem artystycznym, ale jest to wydarzenie polityczne. Okazuje się, że obraz był potrzebny, skoro został sprzedany do ponad trzydziestu krajów - ocenia Barbara Hollender.
Zakończony 29 lutego Tydzień z Rzeczpospolitą oraz spotkanie z Tomaszem Wiszniewskim i Barbarą Hollender były okazją do rozmowy o nowym polskim kinie. Do kina Światowid przyszło kilkadziesiąt osób. Większość stanowili studenci… seminarium duchownego w Elblągu.
- W światowym i europejskim kinie nastąpiła zmiana. Prawie wszystkie najlepsze obrazy pochodzą z krajów postkomunistycznych - mówiła publicystka. - W najnowszych krajowych produkcjach widać więcej nadziei, a przynajmniej tęsknotę za nadzieją.
Jak przypomniała red. Hollender, Tomasz Wiszniewski debiutował w 1991 roku filmem Kanalia (nagroda na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni). Pięć lat później powstał obraz Tam, gdzie żyją Eskimosi (nagroda za scenariusz na festiwalu w Sundance w USA); jest autorem spektakli dla Teatru Telewizji: Blues i Krótki kurs medialny oraz reklamówek do akcji informacyjnej na temat AIDS.
Za Wszystko będzie dobrze Wiszniewski dostał nagrodę na festiwalu Prowincjonalia 2007 oraz - w Gdyni - Złote Lwy dla najlepszego reżysera. Obraz zrobił też duże wrażenie na festiwalowej publiczności.
- To opowieść o chłopcu z prowincji, który biegnie do Częstochowy, by wybłagać życie i zdrowie dla swojej matki - przypomniała Barbara Holender. - Film nie jest tak smutny, jak streszczenie pani Barbary - zauważył Tomasz Wiszniewski.
W czasie ponad godzinnej dyskusji w kinie Światowid padły pytania m.in. na temat wiary w cuda.
- W Polsce nadal istnieje naiwna wiara w cuda - uważa reżyser. - My nie chcieliśmy takiego zakończenia, że matka wyzdrowieje, a alkoholik przestanie pić… Bohaterowie filmu zrozumieli, że są sobie potrzebni. Osieroceni przez zmarłą na raka matkę chłopcy potrzebują ojca, a Andrzej - alkoholik, nauczyciel i trener - musi mieć cel w życiu, żeby nie stoczyć się na dno. Prawdziwe cuda zdarzają się w kontakcie z drugim człowiekiem, który pod wpływem innej osoby może się zmienić. To nie jest film religijny, ale o potrzebie duchowości. Wierzę, że dzięki niej stajemy się bogatsi.
Dwunastolatka, który biegnie do Częstochowy w intencji swojej matki, zagrał Adam Werstak.
- Szukałem dziecka, które będzie mogło czerpać ze swoich życiowych doświadczeń. Wiedziałem, że musi ono pochodzić z dużej, kochającej się, ale biednej rodziny, która przeszła traumę alkoholizmu - opowiadał Tomasz Wiszniewski. - Do tej roli nie było castingu, bo dziecko z takim bagażem doświadczeń nigdy by się na nim nie znalazło. Nie chciałem też, by powtórzył się los odtwórczyni głównej roli dziecięcej w filmie Cześć Tereska.
Barbara Hollender przypomniała, że dziewczyna grająca Tereskę została skazana za napad i siedzi w więzieniu.
- Dlatego zdecydowaliśmy, że Adam Werstak nie pojedzie z ekipą Wszystko będzie dobrze na festiwal filmowy do Gdyni. - tłumaczył reżyser. - Po rozpadzie rodziny Adam trafił do domu dziecka. Ma tam zapewnioną pomoc psychologów. Obecnie wykonuje prace w leśnictwie…
Wszelkie prawa do tego tekstu są zastrzeżone. Publikowanie go w całości lub części wymaga zgody Wydawcy.