Kolęda o nadziei (tekst nadesłany)
Niech to będzie czas spokoju, a nie codziennego zabiegania...
Wieczór, dźwięk pracującego silnika naszego auta, za oknem trzaskający mróz, prószący śnieg, skrzący się w czerwonych światłach ulic, w radio Sting… Któż z nas nie zatrzyma się na moment w takiej chwili - zastanawia się Edyta Polkowska.
Po chodniku przemyka zdenerwowana kobieta ze swoim dzieckiem. Maluch co rusz wyciąga rękę do nowego płatka śniegu zachwycając się jego ulotnością. Obok przemarznięty Mikołaj rozdaje przechodniom prezenty, hmm… nowa oferta kredytowa, wyprzedaż świąteczna, a może promocyjna cena pizzy z okolicznej restauracji…
Dalej stoi para młodych, zakochanych. Im przeraźliwe zimno nie przeszkadza. Zatapiają usta w słodkich pocałunkach, budząc rozgoryczenie mijających ich staruszków. A wokół nich choinki, bombki, ozdoby świąteczne, girlandy migocące nad ulicami, witryny sklepów krzyczące, że święta tuż, tuż…
Boże Narodzenie - święta ważne dla każdego Polaka, bez względu na wiarę, jaką wyznajemy i kościół, do którego należymy. Każdy z nas wyczekuje tego wyjątkowego okresu. W biegu wpadamy do domów z torbami pełnymi zakupów, wcale nie różniących się zresztą od tych codziennych. W pośpiechu, z udawanym, czy wymuszonym szykiem, tworzymy listę prezentów: mama, dziadek, chrześniak… Komu i co?
Zatracamy się w szale zakupów, krzątamy po domu w dziwnym pośpiechu. I nie widzimy, że w kąciku, w kuchni siedzi babcia, która ze zdumieniem przygląda się temu dzikiemu tempu. O czym myśli? Wspomina swoje Wigilie świąt Bożego Narodzenia. Te spędzane w domu rodzinnym jako dziecko, gdzie jabłko na choince było luksusem. Te szkolne, studenckie, gdy nawet nie marzyła o szynce na stole, czy zapachu pieczonego ciasta. Kolejne, kiedy jako młoda żona i matka z uśmiechem na twarzy, chowała dla dzieci wystane w kilkugodzinnych kolejkach pomarańcze. Pomarańcze były głównym powodem wielkiej radości dzieciaków w tym szczególnym dniu. Ich zapach czuje nawet teraz… Kochana babcia. Znów przymyka oczy i wraca do tamtych chwil.
Mąż wchodzi do domu z choinką. Chłód bije od przyprószonego śniegiem drzewka. Przymrożone krople topnieją w jednej chwili. Woń świerku roznosi się wokół. Dzieci, śpiewając pastorałki, biegną z kartonem pełnym drewnianych ozdób, papierowych łańcuchów i świeczek, by jak najszybciej rozweselić ubogie w gałązki drzewko.
Przedświąteczna, podniosła atmosfera. Rodzina wspólnie szykująca się do kolacji. A babcia… babcia szczęśliwa, szykuje pierożki i rybę na stół, jeśli udało się ją zdobyć.
To było coś. Babcia otwiera oczy. Ta sama scena. Teraz na jawie. Dorosły już syn wraca z karpiem i krzywi się zastanawiając, co z nim zrobić. Jego żona, pokrzykująca na dzieci z pokoju obok, odkurza choinkę. Choinkę bez ducha, która nawet na okres leżakowania w piwnicy nie została rozebrana ze świątecznych ozdób. Dzieci szarpiąc się za rękawy, tarmosząc złośliwie, snują coraz to ciekawsze domysły, jakimi prezentami zostaną obdarowane i przez kogo. Bo przecież nie przez Mikołaja.
Babcia, z delikatnym smutkiem na twarzy, patrzy na ten, jakże obcy jej, obraz świąt. Gdzie czar opłatka, którego odgłos łamania słyszano bez zgiełku dudniącego telewizora? Gdzie urok dzieci wyczekujących pierwszej gwiazdki na niebie i świętego Mikołaja, który znienacka zaskakiwał skromnymi i wcale nie gorszymi, niż dziś, prezentami? Dlaczego i kiedy to wszystko uleciało?
Dążymy do luksusów, komfortu, dobrobytu materialnego na co dzień. Świadomie zacieramy granice świąt i dnia codziennego. Zanika wyjątkowość i głębia tych szczególnych dni. Ludzie odchodzą w cień, na pierwszy plan wysuwają się przepych, prezenty, tandetne ozdoby. Ale czy warto? Może jednak tym razem spróbujemy odnaleźć spokój i chwilę na refleksje? Wtedy uderzy w nas ten prawdziwy duch świąteczny. Bo przecież opłatek ten sam…
Wszelkie prawa do tego tekstu są zastrzeżone. Publikowanie go w całości lub części wymaga zgody Wydawcy.