Gazeta
Internet

Witaj,     |  Zaloguj
Nasza społeczność

Logowanie

Dołącz do eKulturalnych
Zapomniałem hasła
Przejdź do eKulturalni.pl
GDZIE JESTEŚ:  E-ŚWIATOWID    Aktualności

Data dodania: 13.04.2006 12:23 Kategoria:Wydarzenia Autor:Mariusz Teodorowski Placówka:Brak
Mało pop-ularny film o cool-turze
Danuta Stenka jako Jadźka Sobolowa (kadr z filmu)
Danuta Stenka jako Jadźka Sobolowa (kadr z filmu)
W kinie Światowid, możemy oglądać „Siedem grzechów popcooltury" - offowy film Domana Nowakowskiego i Adama Bortnowskiego, reżyserów takich hitów masowej konsumpcji, jak: „Kasia i Tomek", „Camera cafe" czy „Święta wojna".

Wbrew zapewnieniom samych twórców, którzy w piątek, 7 kwietnia, wraz z filmową Barbarą, prywatnie - Sylwią Gliwą, zaszczycili swoją obecnością elbląskie kino Światowid, „Siedem grzechów popcooltury" nie do końca jest filmem lekkim, łatwym i przyjemnym. Skomplikowaniem fabuły i głębią poruszanych problemów zdecydowanie odbiega bowiem od powierzchowności większości komedii czy sitcomów.

Chcę być cool
Generalnie film jest krytyką współczesnego modelu społeczeństwa, szczególnie w odniesieniu do świata kultury. Sam tytuł, świetnie oddający treść, sam w sobie jest już satyrą na aktualną rzeczywistość, w której każdy, za wszelką cenę, chce być cool.

W jednej ze scen Joanna Brodzik, grająca urzędniczkę dokonującą oceny dotychczasowego życia głównego bohatera - Maxa (w tej roli trochę mało wyrazisty Przemysław Sadowski), wścieka się na użycie przez niego słowa „cool". Według niej, to niezrozumiałe - wszyscy chcą być chłodni i zimni, kiedy powinni być gorący i ciepli, czyli „hot". Być może ta na pozór płytka gra słów i ich znaczeń, najlepiej oddaje stosunki panujące w showbiznesie, gdzie „cool" oznacza przede wszystkim chłodne wyrachowanie. Gdzie ważne są pieniądze, kariera, rywalizacja i oglądalność, a nie wartości moralne czy duchowe, marzenia, współpraca i misja społeczna. Gdzie zazdrość, chciwość, pycha i nieuczciwość, wygrywają z miłością, współczuciem, pomocą i skromnością.

Wiele zgniłych kompromisów
Trudno oprzeć się wrażeniu, że „Siedem grzechów popcooltury" jest filmem o samych twórcach. O ludziach, którzy zanim zrealizowali całkowicie własny projekt doświadczyli wielu upokorzeń i musieli zgodzić się na wiele zgniłych kompromisów. Kompromisów powodujących problemy z trzeźwą ocenę sytuacji. Jak chociażby wmawianie sobie i innym przez Olka (Artur Kruczek), kolejnego bohatera filmu, że jego produkcje porno, nie będące nawet filmami erotycznymi, są kinem artystycznym.

Autorzy „Popcooltury", będąc twórcami wspomnianych wcześniej popularnych seriali wykreowali na gwiazdy aktorów w nich występujących. Nie dziwi więc udział w ich własnej, niekomercyjnej, niskobudżetowej produkcji Sylwii Gliwy, Przemysława Sadowskiego czy Joanny Brodzik. Na tym jednak nie koniec. W „Popcoolturze" wystąpiły takie tuzy polskiego kina, jak: Danuta Stenka w roli Sobolowej, producentki filmowej z nieogolonymi pachami, Maria Pakulnis i Krzysztof Kiersznowski w roli rodziców Barbary (świetna scena posiłku z ich udziałem), Paweł Wieczorkowski jako Rafi, filozofujący o położeniu przyrodzenia w nogawkach spodni operator kamery czy Tomasz Dedek w roli Mojżesz, a nawet Boga, ukazującego się, co jakiś czas głównemu bohaterowi Maxowi. Epizodycznie wystąpił również sam Doman Nowakowski.

Od kuchni
Jak w każdym filmie, są w „Popcoolturze" momenty lepsze i gorsze, bardziej i mniej zrozumiałe dla widza. Tych pierwszych jest zdecydowanie więcej. Nie bez znaczenia był tutaj fakt, że film powstawał dosłownie latami. Twórcy mieli czas, nie goniły ich żadne nieprzekraczalne terminy. Jak zdradzili podczas spotkania z widzami w kinie Światowid, niektóre sceny były kręcone na raty, dogrywane po miesiącu czy dwóch. Stąd jednym z wybiegów było ograniczenie kostiumów i scenografii, mające wyeliminować sytuacje, w których aktor w jednej scenie raz byłby w spodniach krótkich, innym znów razem - w długich.

Jako, że film jest satyrą na współczesną kinematografię, nie obyło się bez nawiązań, jak na przykład w scenie, w której Tomasz Dedek, grający Mojżesza czy też samego Boga, zakłada czarne okulary a' la Matrix i do głównego bohatera zwraca się, znanymi chyba wszystkim, słowami Bogusława Lindy: „Nie chce mi się z tobą gadać".

W pamięć zapada również scena przy bankomacie z udziałem Maxa i przygodnego pijaczka (Maciej Wojdyła), uświadamiająca widzom, że życie człowieka to ciąg cyfr, które musi pamiętać lub o których pamiętają inni, kiedy on chciałby już o nich zapomnieć. Scena o wydźwięku niemalże egzystencjonalnym, podobnie jak filozoficzne maksymy wygłaszane przez tego samego amatora mocniejszych trunków na dachu w scenie późniejszej.

Jadźka Sobolowa
Niezapomniana jest scena walki Olka z Jadźką Sobolową, największą w kraju producentką, o własny film. Widzimy jak początkowy strach, uległość i zgoda na wszystko, ewoluuje ku odwadze, pewności siebie i nieustępliwości. Chociaż finał tej walki i tak jest żałosny; Olek wychodzi ze spotkania nawet bez własnego pióra, którym zamierzał podpisać kontrakt. Jak przyznali sami twórcy, pierwowzorem postaci Sobolowej była szefowa jednego z publicznych kanałów telewizji, wpływowa producentka, dysponująca państwowymi, a więc pewnymi i dużymi pieniędzmi. Stąd być może przerysowana, początkowa uległość i niemal bogobojna postawa bohaterów wobec Sobolowej oraz prześmiewczy ton, z aluzjami do skłonności homoseksualnych włącznie.

Wszystkie te wątki bledną jednak przy scenie finałowej, w której wywróceniu ulega cała wcześniejsza fabuła. Oto główny bohater budzi w mieszkaniu swojego kolegi ze szkoły w jego mieszkaniu w Kielcach jako ksiądz, a cała wcześniejsza fabuła okazuje się jego majaczeniem na kacu. Zabieg, jak na film łatwy, lekki i przyjemny, dosyć rzadko stosowany.

Czego brakuje w kinie offowym?
Scenariusz i gra aktorska, z małymi wyjątkami, to najmocniejsze strony „Popcooltury". Wielka szkoda, że film nie został zrealizowany przy większych nakładach finansowych. I nie chodzi tutaj o pieniądze na wynagrodzenia, bo co do zaangażowania aktorów nie ma żadnych wątpliwości, czy też na efekty specjalne, aby film zrobić z większym rozmachem. Do pełni szczęścia brakuje „Popcoolturze" najzwyczajniej w świecie jakości; jakości obrazu. Film został nakręcony kamerą cyfrową i bez specjalistycznego sprzętu oświetleniowego, co jest szczególnie widoczne przy zbliżeniach i scenach kręconych wieczorem bądź w ciemnych pomieszczeniach. Trudno się jednak dziwić, że twórcy właśnie tu szukali oszczędności, skoro, jak powiedział Adam Bortnowski, transfer jednej minuty cyfrowego zapisu wideo na taśmę filmową kosztuje 600 złotych. I to bez ścieżki dźwiękowej.

Traktowanie o rzeczach mało istotnych, często - mówiąc kolokwialnie - o wszystkim i o niczym oraz rażące braki warsztatowe, to najczęstsze zarzuty wysuwane wobec kina niezależnego. W wielu przypadkach słuszne i prawdziwe. Na tym tle „Popcooltura" wypada wyjątkowo. Trudno się jednak dziwić, w końcu to świadome dziecko dojrzałych
już uczestników showbiznesu. Wiedzieli od początku, jak i co chcą zrealizować. Jest myśl przewodnia, tempo; są bohaterowie, dialogi, niespodziewane zwroty akcji; ich film ma wyraźny początek i koniec, jest spójny.

Kto oglądał „Show" Macieja Ślesickiego powinien wybrać się do kina i tym razem; „Siedem grzechów popcooltury" go nie zawiedzie - to dobry, godny polecenia film.

 

Siedem grzechów popcooltury
Produkcja: Polska
Gatunek: Komedia
Reżyseria: Doman Nowakowski, Adam Bortnowski
Scenariusz: Doman Nowakowski
Zdjęcia: Adam Lenart
Muzyka: Olaf Deriglasoff
Czas trwania: 91 minut

Podziel się:
Wszelkie prawa do tego tekstu są zastrzeżone. Publikowanie go w całości lub części wymaga zgody Wydawcy.

Kierownik Redakcji: Hanna Laska-Kleinszmidt

tel 55 611 20 69

Jeśli chcesz dodać swój komentarz zaloguj się. Jeśli nie masz jeszcze konta zarejestruj się tutaj.
MENU

eŚWIATOWID W LICZBACH

 

Publikacji: 12135
Galerii: 307
Komentarzy: 1354

 


Liczba odwiedzin: 11519243

KONTAKT Z REDAKCJĄ

Wydawca:

Centrum Spotkań Europejskich
"ŚWIATOWID"

pl. Jagiellończyka 1
82-300 Elbląg
tel.: 55 611 20 50
fax: 55 611 20 60

 

Redakcja:
redakcja@eswiatowid.pl
tel.: 55 611 20 69

Administrator systemu:
adm@swiatowid.elblag.pl
 

 

 


 

 

Projekt dofinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Warmia i Mazury na lata 2007 - 2013 

oraz budżetu samorządu województwa warmińsko - mazurskiego.