Ta historia zaczyna się 3 maja 1791 roku. Podpisują właśnie pierwszą europejską Konstytucję. Niektórzy mówią, że wcale nie była pierwsza, tylko któraś tam, a ja wiem tylko tyle, że na pewno nie ostatnia. Tyle z historii.
Przenosimy się do czasów współczesnych. Mamy 3 maja 2011 roku, godzinę 19.30 - całe 220 lat później i wyjątkowo zimny maj. Właśnie rozpoczął się koncert grupy The music of ELO performed by Phil Bates and Band. Do tej pory nie miałam pojęcia, kim oni są i szczerze mówiąc, nie bardzo mnie to obchodziło. Ale dlaczego, do diabła, goście z angielskim akcentem, a może z amerykańskim (nie wiem, na pewno nie mówili po polsku) śpiewają nam w nasze święto? W dodatku nie nucą kawałków z XVIII wieku, więc jaki to ma związek?
Jednak na placu Kazimierza Jagiellończyka tańczyli młodzi i starzy, taki mały, taki duży - jak w piosence Arki Noego...
A w dźwiękach, których twórcami były skrzypce, gitara i co tam jeszcze, unosiły się czyjeś wspomnienia z młodzieńczych lat, a nawet marzenia... I ja pląsałam przy numerach "Rock & Roll is King", "Turn to Stone", czy "Don't Bring Me Down", przy których dodatkowo mogłam zapiać z kapelą, tak jak "piejo kury, gdy nie majo koguta"...
I zrozumiałam! Oni o tym święcie wiedzą mniej więcej tyle, co my, ale pamiętają też, aby dzień święty święcić.
***
Sekcję dziennikarską w CSE Światowid prowadzi Jarosław Grabarczyk