Kto w Polsce potrafi kręcić trzymające w napięciu thrillery? Władysław Pasikowski. I nie ważne czy Jacka Stronga nazwiemy thrillerem politycznym, czy szpiegowskim, ważne jest raczej to, że warto się na niego wybrać by obejrzeć dobre polskie kino.
Czasami gdy słyszymy naprawdę dobrą historię, gdy czyjeś życie jest tak wyjątkowe, że myślimy sobie to jest historia na porządny amerykański film, to raczej wzdrygamy się na myśl, że można by było zekranizować ją w Polsce. Po porażkach naszego wielkobudżetowego kina w oparciu o praktycznie gotowy scenariusz - czy to dobrą opowieść na tle historycznym, vide: Quo vadis, czy nawet o bestsellerową fantastykę, vide: Wiedźmin, ciężko wyobrazić sobie w Polsce kolejne takie produkcje.
Ryszard Kukliński to postać kontrowersyjna – dla jednych bohater, który uratował nas przed kolejną wojną światową i nuklearną zagładą Polski, dla innych zdrajca, sprzedający polskie tajemnice wojskowe amerykanom. Wymarzony temat na film, a i cała otoczka – nawiązanie kontaktów z amerykańskim wywiadem, przekazywanie wiadomości, ucieczka z kraju – to idealny scenariusz filmu cały czas trzymającego w napięciu. Skorzystał z tego Władysław Pasikowski , który jako jeden z niewielu polskich reżyserów doskonale potrafi w filmach zaskakiwać, kreować bohaterów i prowadzić akcję. W Jacku Strongu widać ten wypracowany przez lata warsztat – tej produkcji nie odbiera się jak typowej biografii, ale jak dobry film akcji oparty na faktach. Jednak nie jest to tylko zasługa reżysera i autora scenariusza w jednej osobie, ale również aktorów, a przede wszystkim, grającego główną rolę Marcina Dorocińskiego. I tak, jak Robert Więckiewicz został Lechem Wałęsą, tak Marcin Dorociński pozostanie już Ryszardem Kuklińskim. Mimo że na początku wcale nie byłam przekonana co do obsadzenia tej roli bo Dorociński, nawet po charakteryzacji nie przypominał Kuklińskiego, o tyle już po kilku pierwszych scenach przestałam o tym myśleć i już tylko oglądałam. Dobrze zagrała też Maja Ostaszewski. Na forach czytałam kilka niepochlebnych opinii o jej roli, że zbyt emocjonalna, że za duża ekspresja, ale prócz jednej sceny karczemnej awantury, gdzie trzeba było grać na emocjach, ta rola była zrównoważona – żona szybko pnącego się w hierarchii wojskowego – inteligentna, wychowująca dzieci, wspierająca męża, odważna, zagrana bez niepotrzebnego zadęcia. W rolach drugoplanowych podobali mi się Oleg Maslennikov, Ireneusz Czop i Zbigniew Zamachowski. Akcja filmu prowadzona jest na przestrzeni kilkudziesięciu lat tak, że mamy możliwość poznania motywacji bohatera, zobaczenia jak rozwija się jego kariera i życie osobiste, jak dorastają jego synowie i jak dojrzewa do decyzji – najpierw o współpracy, później o ucieczce z Polski.
Nie brakuje tu oczywiście uproszczeń, skrótów, a głównym zarzutem do filmu może być pokazanie Kuklińskiego jednoznacznie, jako bohatera, który bezsprzecznie uratował nasz kraj, a być może i cały świat, ale to dobre kino i warto się wybrać na seans, dla relaksu.