Jest ich około trzystu, to meżczyźni, a każdy ma na pierwsze lub drugie imię Ignacy. Dziś są już w sędziwym wieku, a wszyscy to chrześniacy przedwojennego prezydenta – Ignacego Mościckiego.
Przed wojną było prawie 900. Najstarszy urodził się w 1926 r., najmłodszy – tuż przed samą wojną w 1939 r. W gronie chrześniaków są profesorowie, oficerowie, aktorzy, księża, synowie powstańców śląskich i wielkopolskich, żołnierzy wojny bolszewickiej w 1920 r. i września 1939 r.
W 1926 roku Prezydent II RP Ignacy Mościcki wydał dekret mający wspierać prorodzinną politykę. Prezydent zobowiązał się, że każdy siódmy chłopak w rodzinie zostanie jego chrześniakiem. Każdy z nich miał mieć zagwarantowane dekretem przywileje. Chrześniacy prezydenta dostawali od państwa książeczkę oszczędnościową, a na niej 50 zł (równowartość połowy ówczesnej pensji nauczycielskiej) na 6 proc. Mieli też przywilej bezpłatnej nauki w kraju i za granicą, także na studiach wyższych, stypendium, bezpłatne przejazdy i opiekę zdrowotną. Ulgi na komunikację miało też rodzeństwo chrześniaka.
Kandydatów na chrześniaków szukali urzędnicy prezydenckiej kancelarii i lokalne władze. Jednak to rodzice musieli zgłosić, że mają siódmego syna. Ojcowie pisali do Kancelarii Prezydenta następujące pismo: „Z powodu przybycia mi siódmego z rzędu syna mam wielki zaszczyt prosić Pana Prezydenta o zezwolenie na wpisanie do akt chrztu jako Ojca Chrzestnego mego nowo narodzonego syna, któremu na chrzcie świętym nadane będzie imię Ignacy (...)”. Nim przyszło z Warszawy potwierdzenie, rodzina była dokładnie prześwietlona przez proboszcza i miejscowe władze. Tylko nieliczni byli chrzczeni osobiście przez prezydenta. Najczęściej w imieniu prezydenta Mościckiego na chrzest przybywali przedstawiciele miejscowej władzy.
Gdy wybuchła wojna, najstarsi chrześniacy Mościckiego mieli po 11 – 13 lat, a najmłodsi – roczek, dwa. Żaden z nich nie zdołał skorzystać z prezydenckich przywilejów.
Już w III RP chrześniacy założyli Krajowe Stowarzyszenie Chrześniaków Prezydenta II RP Ignacego Mościckiego. Na pierwszym zjeździe, na którym powołano stowarzyszenie było ich tylko kilku, na kolejny zjazd przyjechało już blisko 100 chrześniaków. Część mieszka poza krajem: w Rosji, na Ukrainie, w Niemczech, Kanadzie, USA. Odnalazł się nawet chrześniak w Mińsku na Białorusi. W 1993 r. udało im się sprowadzić ze Szwajcarii prochy prezydenta Mościckiego i jego żony Marii.
Przeszukując Internet nie natknęłam się na żadnego chrześniaka prezydenta na Warmii i Mazurach, nie dziwi mnie to oczywiście ze względu na przynależność większości tych ziem przed II wojną światową, już raczej ze względu na ich dzieje powojenne. Te wielkie migracje, które je dotknęły nie sprowadziły tu żadnego z nich? A może jednak są, a pozostają nieodkryci?