Dziś w klasztorze w Wojnowie nie ma już żadnej mniszki, a w okolicy mieszka zaledwie dziesięcioro staroobrzędowców. O wyznawcach tego odłamu prawosławia przypomina cenne wyposażenie miejsca modlitwy, charakterystyczna zabudowa, stare cmentarze i trochę zdjęć.
W mazurskim Wojnowie (niedaleko Rucianego Nidy) mieszkają obok siebie katolicy, ewangelicy, prawosławni i starowiercy (staroobrzędowcy, lipowanie).
W 1968 roku właścicielem klasztoru został Leon Ludwikowski, który zobowiązał się do opieki nad dwiema ostatnimi mieszkającymi tam zakonnicami. Teraz wszystkim opiekują się syn i synowa pana Leona.
Ostatnia mniszka zmarła w kwietniu 2006 roku. Obecnie w dawnych celach sióstr są miejsca noclegowe dla turystów.
W sąsiedztwie zabudowań klasztornych znajdują się dwa cmentarze. Na jednym leżą osoby związane z zakonem, na drugim - osoby świeckie (na tym cmentarzu wciąż odbywają się pochówki).
Oto garść informacji o historii tego miejsca, zaczerpnięta ze strony internetowej klasztoru w Wojnowie:
"(Starowiercy - red.) nazywani też na cześć pustelnika ascety Filiponami, to wyznawcy prawosławia, którzy odrzucili reformy wprowadzone w XVII wieku przez patriarchę Nikona.
Prześladowani w Rosji, osiedlili się na Suwalszczyźnie, ale tam też popadli w kłopoty, bo religia zakazywała im służby wojskowej.
W 1825 roku Filiponom pozwolono osiedlać się w Prusach. W zamian za kolonizację Puszczy Piskiej mogli żyć według reguł swojej wiary. Powstały wówczas także wsie Ukta, Iwanowo, Onufryjewo i Piaski, ale religijnym sercem społeczności stało się Wojnowo.
W 1836 roku Ławrientij Rastropin założył nad jeziorem Duś pustelnię, którą w 1847 roku przekształcono w klasztor męski.
W drugiej połowie XIX wieku klasztor podupadł, bo wielu starowierców (łącznie z przeorem) przeszło na prawosławie. Odrodzenie nastąpiło w 1885 roku, kiedy przybyła z Moskwy zakonnica Eupraksja osadziła w Wojnowie swoje mniszki. Świątobliwe kobiety uprawiały rolę, opiekowały się też starcami i kalekami.
Po unii z Kościołem prawosławnym, do jakiej doszło w 1914 roku, zaczęło ubywać i wiernych, i mniszek. Ostatnia przeorysza zmarła w 1972 roku.
(...) Nastrój panujący w klasztorze i na pobliskich cmentarzykach sprzyja medytacji. Ci, którzy chcieliby na dłużej oderwać się od codziennego zabiegania, mogą zamieszkać w czyściutkich pokoikach w dawnych zabudowaniach klasztornych. Na gości czeka domowa kuchnia, konie, bryczka, łódka i dużo świętego spokoju".
O klasztorze opowiada Urszula Ludwikowska:
This text will be replaced
Rozmawiała Agnieszka Jarzębska
***
Warto zobaczyć też zdjęcia w naszej fotogalerii.